Trybunał w kotsnicy

12 kwietnia, 2020 0 przez Redakcja

Ojciec z trójką dzieci wyszedł na osiedlowy plac zabaw. Słońce świeci, tata na ławce. Dzieci jak kozice górskie brykają. Zajeżdża patrol policji z żołnierzami. Funkcjonariusz z odległości próbuje  na głowie rodziny wymusić, żeby wracał do domu. Wychodzi słabo.

Tato z ławki sygnalizuje – jakbym kurcze seans psychologiczny oglądał – że patrol dziś nie nawiąże z nim kontaktu. Ale patrzę dalej w youtuba z polskim filmikiem w Rosji właśnie upublicznianym. Więc kontaktu z ojcem nie ma, za to jego dzieci na żądania policjanta i bliskie agresji zaproszenia do radiowozu wpadają w histerię. Potem są ujęcia grupowe z balkonu i twierdzenia domowego reżysera, że bohaterski tata bywa nerwowy, uprawia karate i na miejscu mundurowych mocno by uważać. Tyle filmik, który wywołał w internecie lawinę reakcji. Od ocen skrajnie negatywnych za postawę patrolu do oburzenia, że obrazek z Polski w świat puszcza ruska telewizja. W krajowej, chociaż z obcym kapitałem można było za to ujrzeć najpierwszy kwiat narodu, posła z PO Nitrasa, który wezwał wobec wizji korespondencyjnych wyborów wojsko do bojkotu i odmowy rozkazów. Prowadzący wywiad dziennikarz, współtwórca filmu o emerytowanych pedofilach w sutannie, roziskrzonym wzrokiem ewidentnie trzymał kontakt z parlamentarnym kozakiem. Gdyby więc znów porównywać z psychologicznym seansem, wg Freuda był to emocjonujący obrazek co najmniej intelektualnej kopulacji. I gdyby nie fakt, że publiczny odbierany przez miliony ludzi, komentowany, oceniany i w efekcie prowokujący masy do oczekiwanych zachowań, jeśli odczytywać intencje nadawców obu treści, to temat po jednej nocy zamykamy. Pytanie brzmi jednak, po co ojciec wyszedł z dzieciakami, skoro miliony Polaków siedzą w domu i raczej nie dlatego, że rząd karze, ale z logiki i rozsądku. Gdyby sytuacja kręcona była nie w policyjnym państwie rządzonym przez faszyzujących starców, jak to obłudnie widzą wszystkie klony z jądra mądrości  Sławomira Nitrasa, to dzieci byłyby już odebrane sądowym wyrokiem, a frywolna w duchu wypowiedź posła pozbawiona natychmiast immunitetu i Trybunałem Stanu, a potem przez niezależny wymiar sprawiedliwości ukarana. Polska niezmiennie od bitwy pod Grunwaldem ściera się ze złotą wolnością, która mocarstwo środka Europy tej wolności na lata pozbawiła. Patriotyzm tak pojmowany po 1989 roku rzucił gro społeczeństwa na kolana, a wrak prezydenckiego samolotu, czyli symboliczny kawałek suwerennego wydawać się mogło państwa oddano poddańczo znienawidzonym sąsiadom.  W zamian dziennikarzom i ludziom z tą destrukcją walczącym sądy wyrokami usta zamykają wmawiając, że jesteśmy ojczyzną globalnej tolerancji.  Owa fasadowość układu z Magdalenki po raz pierwszy zagrożona rządami Jana Olszewskiego, teraz musi zmierzyć się z prezydenckimi wyborami. Rządowe operacje na koronawirusie pokazują jednoznacznie, że mają sens i wielkie, społeczne poparcie. Nitras więc wie, że po tym głosowaniu Trybunał Stanu wyjedzie z kostnicy i uaktywni się nie dla słońca w maju.

Krzysztof Mielewczyk