Sen wariata

27 kwietnia, 2020 0 przez Henryk Piec

Wracając do polemiki z Wielce Szanownym Redaktorem Tadeuszem Hatalskim, który twierdzi – jak rozumiem – że Prawo i Sprawiedliwość, to nie są żadni socjaliści, bo ci (owi socjaliści) „dążą do zniesienia prywatnej własności środków produkcji oraz podziałów klasowych”  ergo PiS socjalistyczne nie jest, a socjalne. A to zupełnie co innego. Hmm.

Dwadzieścia lat temu kupiłem kawałek ziemi na Kaszubach.  Oto MOJE – pomyślałem, ale im dłużej praktykowałem (a nie myślałem, bo to wyraźnie szkodzi), tym głębiej zasadzało się we mnie przekonanie, że to co kupiłem jest: w 1/3 moje, w 1/3 koleżanki małżonki (wiadomo wspólność majątkowa), a w reszcie procentów jest własnością mojego umiłowanego państwa, bez którego zgody na własnej ziemi… nie jestem w nic stanie rozbić!!!

Mógłbym Panu sypać przykładami z rękawa, jak dalece państwo ingeruje w „moją’ własność i ogranicza prawo do swobodnego nią władania, ale powstanie epistoła, która tylko zirytuje „właścicieli”, a cała reszta – po prostu –  nie uwierzy.  Dlatego życzę Polakom, by kupowali ziemię i… by uwierzyli. Mój dziad miał nad sobą jednego pana, a ja mam ich stu i każdego z nich muszę gdzieś „pocałować”, czytaj uzyskać pozwolenie na to i na owo, a każdy papier musi mieć swoją pieczęć, a każda pieczęć coś przecież waży, a im większa waga, tym większe koszy. A kto pokrywa owe koszty i karmi stado głodnych łabędzi? A ja proszę Wielce Szanownego Pana Redaktora! Przypominam, że to się dzieje na „mojej”, a nie na czyjejśj ziemi!

Żeby sprawa była jasna, nie obwiniam tylko rządów PiS, bo każdy gabinet po 89 r. w praktyce twórczo rozwiał wiecznie żywe idee socjalizmu. Przy czym w swej bezkresnej naiwności (do czego przyznaję się szczerze i bez zbędnego bicia), po 2015 r. sądziłem, że oto do władzy doszli politycy, którzy  będą szanowali prawo własności. Niestety PiS poległ już na samym początku, przy zmianie prawa dotyczącego wycinki drzew, a moje nadzieje poległy razem z PiS-em.  Dzisiaj jeżeli chcę wyciąć drzewo na „swojej” ziemi, to muszę – miętoląc czapkę na wysokości piersi – iść do wielce szanownego pana/pani urzędnika i go uprzejmie poprosić. Jak mej prośby nie wysłucha, to mogę ciągać się po sądach administracyjnych. A jak, a mogę! Przecież mam takie prawo!

Nie wiem czy Pana zaskoczę, ale nawet po śmierci rząd RP dba o nasz – nazwijmy to – dobrostan.  Gdybym zechciał być pochowany na „swojej” ziemi, a sąsiaduje z polami i lasem, to ja oczywiście sobie mogę chcieć (a kto mi zabroni) ale mnie tam pochować nie będzie wolno!  Socjalizm wie, gdzie będzie mi lepiej, a przy tej wiedzy moje zachciewajki są niczym sen wariata! Ostatnio w tragicznym wypadku zginął (bodajże) jeden z najbogatszych Polaków. Rodzina pochowała tego człowieka na swojej 200 hektarowej posiadłości. O ile wiem nadal toczy się postępowanie wyjaśniające i nie można wykluczyć, że w przyszłości dojdzie do ekshumacji. Nie życzę tego rodzinie(oni mieli moralne prawo pochować tam osobę najbliższą), ale mam nadzieję, że to będzie transmitowane na żywo. Że ludzie wezmą w końcu za cepy i pogonią całe to towarzystwo gdzieś w diabły!

Bo zasada – Wilce Szanowny Panie Redaktorze – powinna by prosta: Jeżeli moja wolność nie narusza czyjejś wolności, to wara od mojej!

Jak Pan zapewne wie, nie ma lepszego niewolnika, od tego, który uważa się za człowieka wolnego!

Łączę ukłony.

Henryk Piec