Czy armia wyjdzie z koszar?

3 czerwca, 2020 0 przez Stanisław Pięta

Jako Polacy mamy prawo do niepokoju. Narastająca w USA fala zamieszek, rabunków i walk ulicznych przynosi już pierwsze ofiary śmiertelne. Dawid Dorn 77 letni, czarnoskóry, emerytowany kapitan policji został zastrzelony, gdy próbował powstrzymać protestujących przed obrabowaniem komisu z telewizorami.

Dochodzi do licznych ataków na funkcjonariuszy i żołnierzy, spalono setki policyjnych radiowozów. Spokój panuje jedynie w miasteczkach i dzielnicach, których ulice zostały zblokowane przez uzbrojonych mieszkańców. Mężczyźni, kobiety przeważnie biali, ale nie brakuje też czarnoskórych i latynosów, spokojnie stoją uzbrojeni w broń automatyczną. Funkcjonariusze starają się nie eskalować napięcia, nie odpowiadają adekwatnie do zagrożenia, znoszą ataki i zniewagi. Spiralę nienawiści i usprawiedliwiania masowych rabunków nakręcają lewicowe media, natomiast rolę organizatorów zamieszek pełnią grupy anarchistyczne i skrajnie lewicowe skupione w Antifie, która wg zapowiedzi zostanie uznana za organizację terrorystyczną. Jeżeli wierzyć doniesieniom mediów, spada popularność prezydenta Donalda Trumpa i rośnie sondażowa przewaga jego konkurenta w wyborach Johna Bidena.

Nie jest tajemnicą, że amerykańska społeczność czarnoskórych ma swoje historycznie uzasadnione żale. Nie jest jednak prawdą, że obecnie podlega jakiejś systemowej dyskryminacji. Możemy mówić raczej o daleko idącym uprzywilejowaniu w postaci ułatwień w przyjęciach na studia wyższe lub szybszej ścieżce awansu w biznesie. Faktem jest daleko posunięta ostrożność amerykańskich policjantów w stosunku do czarnoskórych mieszkańców przedmieść czy slamsów ale wynika ona z wyraźnie ponadproporcjonalnego zaangażowania osób afrykańskiego pochodzenia w działalność gangów. Amerykański policjant w każdej chwili może się spodziewać spotkania z uzbrojonym handlarzem narkotyków, który bez wahania pociągnie za spust. Każdy kto chce, może sprawdzić statystki i porównać proporcje społeczności afroamerykańskiej oraz jej reprezentację w więzieniach stanowych i federalnych.

Przygnębiająca jest brutalność napadów. Zwraca uwagę nieznana Europejczykom zdolność do znęcania się nad bezbronnym, leżącym, często już nieprzytomnym człowiekiem. Napastnicy nie ograniczają się do bicia i kopania. Często skaczą po ofierze, ciskają w nią ciężkimi przedmiotami. Bici są starcy, kobiety, każdy kto stanie na drodze bandyckiego tłumu, może stracić życie. Możemy też bez trudu znaleźć filmy pokazujące walki między samymi rabusiami, którzy po wyjściu z salonów sprzedaży czy galerii handlowych brutalnie walczą o łupy między sobą.

Można mieć jeszcze nadzieję na wygaśnięcie samoistne lub stłumienie siłami policyjnymi zamieszek. Potrzebny do tego jest jednolity front narracji mediów, łagodzący napięcia. Potrzebny jest krok w tył. Oczywiście mam na myśli lewicowe elity, organizatorów bojówek i liberalne media a nie broniących swoich miejsc pracy i domów spokojnych ale już uzbrojonych obywateli. Dziękujemy Opatrzności, że pomimo niespotykanej skali i natężenia protestów nie dochodzi do ulicznych walk z użyciem broni palnej. Trudno wyobrazić sobie liczbę ofiar w takiej sytuacji. Gdyby kryzys pogłębiał się, gdyby jawnie już działające grupy przestępcze zdobyły broń i zaczęły ją kierować w stronę spokojnych obywateli lub funkcjonariuszy policji, konieczna będzie interwencja armii, przywracająca spokój metodami wojskowymi.

Kryzys w USA wywołany rozprzestrzenianiem się koronawirusa, utratą pracy przez 30 milionów ludzi a obecnie przez falę protestów jest groźny dla Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Niestety jest także niebezpieczny dla Polski, Europy i organizacji międzynarodowych takich jak NATO. Rozszerzenie się starć wewnętrznych będzie skutkowało osłabieniem możliwości sprawowanie kontroli nad strategicznymi obszarami Bliskiego i Dalekiego Wschodu, spadkiem zdolności mobilizacyjnych a być może nawet wycofaniem się USArmy z niektórych krajów. Nie muszę opisywać, co oznacza ten scenariusz dla Moskwy, Pekinu, Berlina, a przede wszystkim, z innej perspektywy, dla Warszawy.

Stanisław Pięta