Posłowie do pięknej Pani z błyskawicą

20 listopada, 2020 1 przez Henryk Piec

W przeszłości wszystko się już wydarzyło. Zmieniają się aktorzy, stroje, deski teatrów, na których rozgrywają się dramaty. Wystarczy spojrzeć za siebie, by wiedzieć, gdzie będziemy jutro i jaki pasztet niesiemy w koszyczku… I – co najważniejsze – z czym ten pasztet przyjdzie nam zjeść.

Jedna z frontmenek Strajku Kobiet dociskana przez dziennikarkę, po co dewastowano elewację kościołów, przerywano msze święte, odpowiadała bez żadnego tam strachu: Proszę powiedzieć, gdzie? Przykłady! I jak tu rozmawiać, gdy koleżanka znajduje się w innej – rzekłbyś alternatywnej – rzeczywistości.  Zresztą tow. Magda bardzo często używa wyrazu rozpoczynającego się na literę „w”. Kiedy idzie na czele demonstracji, to gdyby nie krzyczała „W…ć!”, to mogłaby maszerując stracić równy krok, a to (jak wiadomo) pierwszy stopień, by dziarsko ”w…ć” się prosto na twarz. W przypadku rzeczonej frontmenki niewiele to zaszkodzi, ale i pomóc też nie pomoże.  Taka sprawa.  Zresztą każdy może sobie wygooglać i na własne oczy przekonać, że rzeczywistość aż skrzeczy.  Nie skupiajmy jednak zbyt wielu reflektorów na tow. Magdzie, bo może jej zaszumieć w głowie, jak po łyku Beaujolais Nouveau.

Jednak przecudnej urody Magda Umer szczerze mnie zasmuciła, ale pewnie Ją to nic (owo moje przygnębienie)  nie interesuje. „Jestem osobą, która strasznie przeklina. Nauczyła mnie tego Kalina Jędrusik, moja chrzestna mama.” Stąd dla poetki, sztandarowe hasło protestów “to żadne przekleństwo, to takie bardziej dobitne ‘proszę wyjść'”. Jest to jedna z najbardziej przygnębiających wypowiedzi ostatnich dni. Wszechobecne przyzwolenie na chamstwo kiedyś wróci, a przecież świat powinniśmy lepić lepszy, a nie upychać go między wieprze.

Ataki na kościoły ustały, jednak sacrum zostało naruszone. Po raz kolejny Welociraptor Postępu szturmował ogrodzenie, jak w „Parku Jurajskim” testowano słabe punkty, badano swoje możliwości i weryfikowano zdolności obronne katolików. Welociraptor Postępu jest coraz silniejszy, katolicy coraz słabsi. Kiedyś to ogrodzenie puści…

Ale, ale przecież to już było: przywiązywanie do oślich ogonów krucyfiksy, błazeńskie procesje (jak ta w Gdańsku) orgie Rozumu w nawach chrześcijańskich świątyń. Wielka Rewolucja Francuska wytyczyła już właściwe kierunki. Stary świat mordowano twówczas tak ”jakby szczęście ludzkości musiało się koniecznie zacząć od jak najboleśniejszego sponiewierania ludzkich uczuć”.

„Nie było przy tym tajne, że to mniejszość, zdecydowana mniejszość Francuzów, tak sobie poczynała z sentymentami większości. Kto chciał uzyskać opinię lojalnego obywatela, ten winien nie tylko wspomagać wspomniane procedury, lecz manifestować radość, że nareszcie depce się i opluwa wszystko, co dotychczas kochał…Francja ówczesna padła ofiarą zboczenia, która grozi ogółowi chyba nieustannie, lecz na szczęście może zapanować tylko w okolicznościach szczególnych, zdarzających się dosyć rzadko” – pisał Paweł Jasienica o Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Jeden z moich szanownych znajomych, który niestety już nie kroczy po tym łez padole, po oglądnięciu wiadomości telewizyjnych raczył mawiać do swojej małżonki: „Wiesz Halinko, zdecydowanie czas już umierać”. A było to na długo przed Strajkiem Kobiet. Pani Halinie życzę dużo zdrowia i spokoju ducha. Sursum corda!

Henryk Piec