Gdzie spocząć panie premierze, gdzie?

2 września, 2019 0 przez Henryk Piec


Pogrzeb Woźniaka-Staraka nielegalny?

Niedawno ten łez padół opuścił jeden z polskich producentów filmowych. Smutne, ale niestety nieszczęścia chodzą po ludziach. Problem pojawił się w momencie planowania pochówku. Otóż rodzina zmarłego zażyczyła sobie, by członka rodziny pochować na terenie 200-hektarowej posiadłości, której to jest właścicielem. I tutaj do akcji wkroczyła Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Giżycku, która – zresztą zgodnie z obowiązującym prawem – oświadczyła, że taki pochówek na terenie prywatnym jest niezgodny z prawem.

Teraz czytam,  że pochówek na terenie prywatnym się jednak odbył, a pełnomocnicy rodziny złożyli zawiadomienie do PSS-E w Giżycku informujące o tym fakcie. Dołączyli do niego niezbędne dokumenty, w tym opinię geologa. Wszystko odbyło się (ponoć) zgodnie z prawem, choć sanepid może (choć nie musi) wszcząć postępowanie. Bądź pan mądry i pisz wiersze! To jest arcyciekawa sytuacja, bo albo złamano tutaj prawo, albo nie!? Chciałbym, aby PSS-E w Giżycku sprawę tę wyśniła i zdała publicznie relację. Bo jeżeli prawo złamano, to w jaki sposób państwo zamierza przywrócić ład prawny w tej sytuacji? Jeżeli jedna prawa nie złamano, to czy już możemy chować zmarłych na terenach prywatnych, jak na owej posiadłości?

Żeby sprawa była jasna, jestem po stronie rodziny, bo nic nikomu do tego, gdzie rodzina chce pochować swojego zmarłego, jeżeli to w żaden sposób nie narusza praw innych. Tymczasem polskie prawo (w tym zakresie) jest tak skonstruowane, że gdyby rodzina chciała, a miała takie możliwości, wysłać prochy zmarłego w kosmos, to państwo nie wyraża na to zgody!

Bo państwo jest naszym właścicielem nie tylko za życia, ale i po naszej śmierci.

Piszę te słowa pełen goryczy, bo wiele lat temu korespondowałem z którymś z ministerstw pracujących nad nowelizacją ustawy o pochówkach i opisywałem wówczas dokładnie taką sytuację jak powyżej. Oczywiście – a jakże –  podziękowano mi, i że w ogóle te moje uwagi są niezwykle celne i żebym został ekspertem komisji (czy czegoś tam), która pracuje nad zmianami w ustawie. Odmówiłem, bo co miałam napisać, to napisałem. Być może (może lepiej pasowałoby tutaj: jak widać) postąpiłem pochopnie.  

Mam nadzieję, że żadnych przepisów nie złamano, więc od przyszłego tygodnia idę sobie szukać miejsca na swojej 6-hektarowej posiadłości, blisko lasu, bym nikomu nie wadził i d…nie zawracał.

Henryk Piec