Polska filarem NATO

5 grudnia, 2019 0 przez Stanisław Pięta

Zbliżenie turecko-rosyjskie wywołuje zrozumiałe zaniepokojenie w Polsce i państwach bałtyckich. Jednak proces ten nie powinien nikogo zaskakiwać. Kluczem do rozumienia polityki Ankary jest stopniowe redefiniowanie tureckiej państwowości w kierunku umocnienia czynnika religijnego oraz nawiązanie do osmańskiej ideii postimperialnej. Turcja oficjalnie, w dającej się przewidzieć przyszłości, nie odrzuci świeckiego dziedzictwa Kemala Ataturka, co nie znaczy, że islam nie będzie odgrywał tam coraz większej roli. Szczególnie islam polityczny, wykorzystywany do integracji całej wspólnoty narodowej, włącznie z liczną emigracją od dawna mocno zakorzenioną w Europie, zwłaszcza w Niemczech. 

Międzynarodowe znaczenie Turcji wzrasta, pomimo pewnych kłopotów gospodarczych i samorządowej porażki partii Erdogana w dużych miastach. O sile Turcji przesądza kluczowe położenie geograficzne, stosunkowo wysoka dzietność i zdolność do zdestabilizowania Europy związana z możliwością regulowania strumienia bliskowschodniej i azjatyckiej imigracji. Turcja ma tego świadomość i nie waha się jasno artykułować swoich gróźb.

Systematyczne obniżanie wydatków militarnych przez Niemcy, destrukcyjne i prorosyjskie wypowiedzi prezydenta Francji czy ostatnie blokowanie wzmocnienia wschodnich rubieży NATO przez Turcję, oznacza poważny kryzys Paktu Północnoatlantyckiego. Polacy muszą pogodzić się z politycznymi i militarnymi konsekwencjami tego stanu. A co za tym idzie, wyciągnąć odpowiednie wnioski. Wprawdzie zgoda Turcji na modyfikację planów obronnych NATO obejmujących Polskę, Łotwę, Litwę i Estonię została ostatecznie wyrażona, jednak tego rodzaju “blokada” jest działaniem bezprecedensowym, zastosowanym przez ważnego członka Paktu wobec państw, z którymi łączą go interesy, więzi historyczne i zdawałoby się rozumienie współczesnych zagrożeń bezpieczeństwa. Ostentacyjne podważenie jedności NATO przed ważną 70tą rocznicą założenia Paktu nie wróży niczego dobrego. Nowa sytuacja wymaga nowej polityki obronnej. Nie wystarczą zakupy systemów rakietowych Patriot, Jassam czy Himars, nie wystarczą programy wsparcia klas wojskowych czy studenckiej Legii Akademickiej. Nawet niezwykle potrzebny projekt budowy Wojsk Obrony Terytorialnej w nowym położeniu polityczno-militarnym jest zdecydowanie zbyt ubogim. W mojej opinii warto już teraz poważnie rozważyć przywrócenie zasadniczej służby wojskowej mężczyzn, wprowadzenie zasadniczej służby wojskowej kobiet, przywrócenie zajęć Przysposobienia Obronnego w szkołach średnich oraz przygotowanie programu popularyzacji sportów obronnych, w tym strzelectwa. Z pewnością zasadniczym zmianom powinien ulec system mobilizacyjny. Tutaj wzorem mogłyby być rozwiązania izraelskie lub fińskie. Państwa te są zdolne zmobilizować rezerwistów w 12-24 godziny.

Turcja wydała w 2018 r. na swoją armię 18.9 mld USD (Polska 11.5 mld USD). Francja: 63.7 mld USD, Wielka Brytania 49.9 mld USD a Niemcy 49.4 mld USD. Wydatki rosyjskie to: 61.3 mld USD. W rozważaniach dotyczących naszego położenia militarnego analizowana powinna być nie tylko sucha wysokość nakładów ale także procesy społeczne i kulturowe zachodzące w społeczeństwach państw Europy Zachodniej. Poziom amerykanofobii oraz popularność ekologizmu czy pacyfizmu ma swoje znaczenie przy ocenie potencjału danego kraju. Także liczba żołnierzy wyznania mohametańskiego w armiach zachodnich państw NATO nie powinna pozostawać poza naszą uwagą.

Stanisław Pięta, były poseł, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.