Mamy prawo do broni!

7 grudnia, 2019 0 przez Bartosz Józwiak

Londyn. Most Londyński. Terrorysta Usman Khan rozpoczyna swój morderczy atak na znajdujących się w tym miejscu spokojnych ludzi. Jako pierwszy do obrony i walki z bandytą staje Polak, który zmuszony jest użyć zdjętej ze ściany Fishmongers Hall ozdobnej piłki (dość marna broń w starciu z żądnym krwi nożownikiem). Później pomagają mu inni ludzie, stosując równie ekstrawaganckie narzędzia, np. kieł narwala. W starciu z nożownikiem Polak zostaje ciężko ranny, ale nie poddając się doprowadza do unieszkodliwienia napastnika (w końcu ginie on od policyjnej kuli, choć nieco przypadkowo). Polak staje się bohaterem, ryzykującym życie by uratować innych, sypią się pochwały i podziękowania. Ale czy ktoś rozumie przyczynę tej fatalnej sytuacji, w której praworządni obywatele stają bezbronni oko w oko z terrorystą? W której muszą do obrony używać przedmiotów przypadkowych, z góry stawiających ich w gorszej pozycji od napastnika?

Momentalnie nasuwa się jedno pytanie: a gdyby ci obywatele mieli prawo posiadać broń? Gdyby mogli jej użyć do obrony własnej i innych niewinnych obywateli? Gdyby broń miał ten praworządny i bohaterski Polak? Czy byłoby tyle ofiar nożownika? Czy Polak byłby ciężko ranny? Odpowiedź jest prosta: nie. Napastnik zostałby zastrzelony w mgnieniu oka i ryzyko konsekwencji jego szaleństwa byłoby zminimalizowane. Niestety w jakimś szaleńczym pędzie Europa i Polska dały się zaczadzić chorymi ideologiami różnej maści lewactwa, których idee fix jest hasło: broń zabija. I dziś broń mają tylko przestępcy (w Anglii nawet zwykły policjant na patrolu jej nie ma). W konsekwencji staliśmy się łatwym celem dla wszelkiej maści szaleńców. Bo to nie broń zabija, ale człowiek! A terrorysta czy morderca zawsze zdobędzie broń nielegalną. Praworządny obywatel ma marne szanse, by ją legalnie otrzymać i móc bronić swojego majątku, życia, rodziny czy współobywateli.

Postkomunistyczna idea rozbrojenia społeczeństwa (im było to potrzebne, bo bali się, że maltretowane społeczeństwa użyją broni by wyzwolić się z ich terroru) nadal tryumfuje, a my jesteśmy coraz bardziej bezbronni. Gdyby tu, w Londynie, wcześniej na wyspie Utoya i w wielu innych miejscach obywatele mieli broń, ofiar byłoby dużo mniej. Gdyby, gdyby, gdyby… Nikt tego nie słucha, bo w starciu z tępą, bezmyślną ideologią, fakty nie mają znaczenia. A broń w rękach praworządnego obywatela ratuje życie. Z przyrodzonego prawa do niej przypisanego każdemu obywatelowi, który jest zdrowy psychicznie i nie ma konfliktów z prawem, zrobiono karykaturę, w której broń jest nagrodą. Za co? A to już władza wie najlepiej. Przestępcy się tym nie przejmują i broń mają.

Pamiętajmy o tym, bo u nas nieuchronnie musi dojść do nowelizacji Ustawy o broni i amunicji. Mnie już w Sejmie nie ma, mój projekt poszedł do śmietnika, bo (m.in. były na szczęście minister) Zieliński raczył stwierdzić, że od ochrony obywateli jest Policja. Na wyspie Utoya, w Berlinie, w Londynie też pewnie była (idąc tym tropem możemy zadać pytanie: skoro tak, to po co nam gaśnice, wszak od gaszenia pożarów mamy Straż Pożarną).

Warto być czujnym, bo od zapisów tej ustawy zależy czy to my będziemy panami swojego życia, czy przestępcy będą o nim decydować. Bo władza i ustawodawcy zawsze znajda misę do umycia rąk.

Bartosz Jóźwiak, były poseł Kukiz’15, prezes Unii Polityki Realnej.