Ręce opadają

10 stycznia, 2020 0 przez Henryk Piec

Pod koniec ubiegłego roku, kiedy to „wybuchła” afera związana z wypowiedzią prezydenta Putina, popełniłem tekst („Kremlowska narracja” z 29 grudnia 2019 r.) , w którym to pochwaliłem reakcję strony polskiej na wypowiedź Wladimira Putina. Polecam. Zastanówmy się, co chciał osiągnąć prezydent Rosji na krótkim dystansie? Uderzył w stół raz, Polska milczała bo akurat łamaliśmy się wówczas opłatkiem,  więc Putin zmuszony był uderzyć po raz wtóry. Początkowo reakcja strony polskiej (którą pochwaliłem) była bardzo wyważona i upokarzająca dla Rosji. Do MSZ wezwano ambasadora Rosji, którego przyjął…szef departamentu wschodniego. Nie minister, nie któryś z wiceministrów, a szef departamentu. Mieliśmy więc do czynienia z potwarzą dyplomatyczną, ale (co należy uczciwie przyznać) Rosji się jak najbardziej należało. Sądzę, że na Kremlu we właściwy sposób odczytano ten gest, ale jednocześnie zauważono, że nie udało się sprowokować Polaków, więc do gry wprowadzono kolejnych harcowników. Nie twierdzę (szczególnie w odniesieniu do polityków polskich) że czynili to świadomie, w porozumieniu z Kremlem, bo powody mogli mieć własne i subiektywnie racjonalne.  Mam tutaj na myśli wezwania skierowane do prezydenta Dudy, by w jakiś sposób odniósł się do słów prezydenta Putina, czy wręcz postulat zwołania w trybie pilnym Rady Bezpieczeństwa Narodowego  (sic!). Po wtóre do akcji wprowadzono kartę jerozolimską, a więc prezydent  Duda oczywiście może pojechać do Izraela, ale w charakterze…słupa.

Nie wiem czy to bezpośrednio poirytowało panie i panów posłów, ale postanowili zareagować i wydali uchwałę potępiającą wypowiedź prezydenta Putina. Polski Sejm zrobił dokładnie to, co chciał osiągnąć Putin, a co początkowo mu się nie udało, bo Lachy właśnie świętowały. Tak więc nasz początkowy bezwład nie był podyktowany jakąś wielce przemyślaną strategią, a zwykłą gnuśnością wynikającą z suto zastawionego wigilijnego stołu.  Nie wiem kto nam tu jeszcze został, by mógł zabrać głos w tej sprawie? Może by tak  „uruchomić na deser” Jarosława Kaczyńskiego i prymasa Polaka!? Ręce opadają.Oczywiście, tak tej sprawy zostawić nie można! W poprzednim artykule już pisałem, co należy zrobić. Przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł, by rok 2020 ogłosić rokiem Osipa Mandelsztama. Ten urodzony w Warszawie rosyjski żyd w 1933 r. pisał:

Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,

Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,

A w półsłówkach, półrozmówkach naszych

Cień górala kremlowskiego straszy.

Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,

Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.

Śmieją się karalusze wąsiska

I cholewa jak słońce rozbłyska.

Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:

Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.

Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,

A on sam szturcha ich i złorzeczy.

I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –

Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.

Miodem kapie każda nowa śmierć

Na szeroką osetyńską pierś.


Mandelsztam zmarł w 1938 r. w łagrze pod Władywostokiem, w drodze na Kołymę.

Henryk Piec