Muszę bronić życia!

9 lutego, 2020 0 przez Henryk Piec

Z Bawerem Aondo-Akaa, doktorem teologii i działaczem pro-live, rozmawia Henryk Piec

– Został pan prawomocnie skazany na wywieszenie antyaborcyjnego banneru w Zakopanem, co – zdaniem sądu – wyczerpywało znamiona ogłoszenia o „nieprzyzwoitej treści”.

– Dokładnie tak.

– Czy będzie pan się odwoływał od tego wyroku do Sądu Najwyższego?

– To jeszcze jest przedmiotem rozmów z moim obrońcą, ale nie mogę wykluczyć, że takie kroki podejmę. Zastanawiam się także czy nie skierować sprawy do Trybunału Konstytucyjnego, bo – z całym szacunkiem dla sądu – uważam, że wyrok jest niezgodny z Konstytucją. Zostałem skazany na zapłatę 1200 zł i te pieniądze niezwłocznie zapłaciłem, bo wyrok, czy się z nim zgadzam czy nie, należy szanować.

– Ma pan jeszcze kilka innych spraw i jak tak dalej pójdzie, to zostanie pan bez środków do życia.

– Miecz Damoklesa nade mną wisi, ale nie to jest w tych spawach ważne. Skoro podjąłem jakieś działania, to muszę liczyć się z konsekwencjami. Nigdy nie ukrywałem, że jestem rzymskim Katolikiem i staram się (podkreślam słowa: staram się) żyć zgodnie z Magisterium Kościoła katolickiego. Na przestrzeni minionych wieków Katolicy ponosili wiele ofiar, stojąc w obronie wiary i swoich przekonań i w tej perspektywie, to co mnie spotkało jest niezbyt dotkliwą uciążliwością. Życie nienarodzonych dzieci jest ważniejsze od kar, które mogą mnie jeszcze spotkać.

– Sądzi pan, że to może pójść jeszcze dalej i że oprócz kar pieniężnych mogą pana spotkać jeszcze inne konsekwencje.

– W Kanadzie sędzia nazwał Mery Wagner (aktywista pro-live) „seryjnym przestępcą” i skazał ją na więzienie. Scenariusze mogą być różne i musimy mieć tego świadomość. Jako Katolik mam obowiązek bronić nienarodzonego życia i nic mnie z tej drogi nie może zwrócić! Nawet jeżeli będę musiał pójść do więzienia, to muszę być na to gotowy.

– Jak dobrze rozumiem uzasadnienie wyroku, to nie został pan skazany za obronę życia, ale eksponowanie drastycznych zdjęć po wykonanej aborcji, a te – zdaniem sądu – były „budziły niepokój i oburzenie”.

– Prawie codziennie wchodzę do sklepu, a tam na półkach widzę papierosy, które są opatrzone drastycznymi zdjęciami zdeformowanych narządów ludzkich, co ma być wynikiem palenia tytoniu. Czy ktokolwiek pyta mnie i miliony innych Polaków, czy chcemy to oglądać? Nie. Rozumiem, że w przypadku palenia papierosów chodzi o dobro wyższe: ludzkie zdrowie i życie. I chociaż może mi się to nie podobać, to ja to akceptuję.

– Sąd nie podzielił tej argumentacji?

– Nie. Poda inny przykład. Jeżeli zwiedzamy niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau, to tam na wielkich fotosach zobaczymy stosy ciał pomordowanych więźniów. Nikt nie pytał rodzin pomordowanych czy się na to godzą, ale przecież rozumiemy, że nie chodzi o to, by zwiedzających epatować tymi obrazami. Dzięki temu przekazowi krzyczymy ku przyszłym pokoleniom; „Nigdy więcej!”. Rozumiemy, że są wartości wyższe, które usprawiedliwiają używanie takich, a nie innych form przekazu, ku przestrodze. Dla mnie taką wartością jest życie dzieci nienarodzonych.

Dziękuję za rozmowę