Prowokacja Bydgoska – marzec 1981
19 marca, 2020Do najbardziej dramatycznych wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie „karnawału Solidarności” (1980/1981) doszło 19 marca 1981 r. podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy. W sesji tej brał udział wicepremier Stanisław Mach, a jako zaproszeni goście przybyli przedstawiciele bydgoskiej „Solidarności” z szefem regionu Janem Rulewskim na czele.
Bydgoszcz stała się wtedy miejscem szczególnych wydarzeń. Wówczas to, po raz pierwszy, radni Wojewódzkiej Rady Narodowej zbuntowali się przeciwko totalitarnej władzy, którą w pewien sposób reprezentowali. Część z nich, pozostając na sali sesyjnej, by wysłuchać problemów robotników i rolników, dała Polakom sygnał, że “czas wziąć sprawy we własne ręce”.
Masowe protesty, do których wówczas doszło w całym kraju były z jednej strony sprzeciwem wobec brutalnej akcji milicji, jaka miała miejsce w tym dniu w stosunku do obecnych na obradach Wojewódzkiej Rady Narodowej członków delegacji “Solidarności”, a z drugiej strony szczytem mobilizacji społeczeństwa, które stanęło w obronie pobitych, a przeciwko władzy komunistycznej. W konsekwencji wydarzenia te sprawiły, że Bydgoszcz znalazła się w centrum zainteresowania całej Polski.
Spór o „Solidarność Chłopską”
Przedmiotem obrad WRN był nasilający się protest przeciwko odmowie rejestracji powstałego na zjeździe zjednoczeniowym w Poznaniu w dniach 8-9 marca 1981 – NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Głównym obszarem konfrontacji była wówczas będąca siedzibą tego związku Bydgoszcz. 16 marca 1981 r. rozgoryczeni odmową poparcia ze strony ZSL działacze chłopskiej „Solidarności” zajęli tamtejszą siedzibę Komitetu Wojewódzkiego tej satelitarnej względem PZPR partii i rozpoczęli w niej strajk okupacyjny.
Działacze „Solidarności” mieli nadzieję, że uda im się wykorzystać salę obrad WRN jako trybunę dla poparcia postulatów strajkujących chłopów. W swoich kalkulacjach mocno się jednak przeliczyli. Nie tylko bowiem nie dopuszczono ich do głosu, ale w momencie, gdy próbowali protestować, zostali ciężko pobici. Najbardziej ucierpieli wtedy: Jan Rulewski, Mariusz Łabentowicz oraz znany działacz chłopski Michał Bartoszcze. Wszyscy trzej w wyniku pobicia trafili do szpitala. Tymczasem oficjalnie, nikt się nie przyznał do wezwania na salę obrad – milicji.
Nie nasza sprawa
Wiadomość o tym, co stało się w Bydgoszczy, a także reakcja władz na to wydarzenie (w oficjalnym komunikacie z posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR z 22 III 1981 r. stwierdzono m.in., że „w trakcie interwencji służb porządkowych MO nikt nie był bity” a obrażenia odniesione przez Rulewskiego przypisano wypadkowi samochodowemu, w jakim uczestniczył parę dni wcześniej) wywołała gwałtowną reakcję w polskim społeczeństwie. Osobiście pamiętam, plakaty i ulotki informujące o pobiciu działaczy „Solidarności” rozwieszane zupełnie spontanicznie w sklepach, a nawet kioskach ruchu. W sposób szczególny, przemawiały zdjęcia pobitych. Zwłaszcza, że zaledwie miesiąc wcześniej funkcje premiera objął gen. Wojciech Jaruzelski, który tuż po objęciu urzędu zaapelował o słynne „90 spokojnych dni”. Tymczasem wydarzenia w Bydgoszczy stawiały pod dużym znakiem zapytania szczerość intencji generała.
Wbrew oczekiwaniom kierownictwa „Solidarności” , próba wyjaśnienia wydarzeń w Bydgoszczy jako antyrządowej prowokacji spotkała się z zaostrzeniem stanowiska władz partyjnych. Wyrazem tego było wypowiedziane przez Stanisława Kanię, I Sekretarza KC PZPR na posiedzeniu Biura Politycznego w dniu 26 marca 1981 r. zdanie: „Czy w Bydgoszczy MO biła, czy nie biła, to nie sprawa Biura Politycznego. Bronimy zasadności decyzji o usunięciu z sali siłą”.
Jednocześnie zaczęto rozpowszechniać ulotki, w których oczerniano Rulewskiego i wyrażano stwierdzenie, że odniesione przez niego obrażenia były wynikiem prowokacyjnego „samookaleczenia”. Jak się okazało, ulotki te, podpisane przez „prawdziwych członków „Solidarności”, wydrukowano w Oddziale Propagandy Specjalnej Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego pod osobistym nadzorem generałów Tadeusza Szaciły i Józefa Baryły. Atmosfera stawała się tym gęstsza, że od 16 marca 1981 r. na terenie Polski trwały manewry wojsk Układu Warszawskiego pod kryptonimem „Sojuz 81”, będące widomym znakiem nacisku Kremla na władze polskie w kwestii traktowania opozycji.
Wejdą, nie wejdą…
Tego już było dla „Solidarności” za wiele. Kierownictwo związku zażądało pełnego wyjaśnienia zaistniałych wydarzeń i ukarania winnych. Ostatecznie podjęto decyzję o przeprowadzeniu 27 marca czterogodzinnego strajku ostrzegawczego, zapowiadając jednocześnie na 31 marca strajk generalny, jeżeli w tym czasie nie dojdzie do porozumienia. Co ciekawe w dniu strajku ostrzegawczego gen Jaruzelski podpisał między innymi dokument pod tytułem „Myśl przewodnia stanu wojennego”. Jednocześnie dowódca ćwiczeń „Sojuz 81” zapowiedział bezterminowe przedłużenie trwających od 16 marca manewrów. W społeczeństwie polskim wściekłość wobec postępowania władz ścierała się obawami przed interwencją sowiecką.
Zaognianie się sytuacji zastopowało dopiero podpisane wieczorem 30 marca w Warszawie porozumienie między władzami a kierownictwem „Solidarności”. Komunistów reprezentował wicepremier Rakowski, stronę solidarnościową Wałęsa. Władze zobowiązały się do wyjaśnienia wydarzeń w Bydgoszczy i ukarania winnych, ale przede wszystkim zgodziły się na rejestrację rolniczej „Solidarności”. W zamian odwołano zapowiedziany na następny dzień strajk generalny.
Nie wszyscy działacze „Solidarności” zaakceptowali porozumienie, część z nich uznała, że Wałęsa przekroczył swoje kompetencje, a związek nie wykorzystał szansy. Emocje, jakie towarzyszyły przez te 14 dni uczestnikom sporu, atmosferę napięcia, w niezwykle realistyczny sposób pokazuje m.in. film dokumentalny Macieja Wasilewskiego pt. „Robotnicy, chłopi – czyli bydgoski marzec 1981”, patrz fragmenty tego filmu.
Mariusz A. Roman
[Foto Archiwum]