Pierwsza Dama milczy!
26 marca, 2019Wanda Nowicka, była działaczka Ruchu Palikota, obecnie (jakżeby inaczej) partii Wiosna powiedziała o Pierwszej Damie: „Nauczanie to jest misja. Można tego zawodu już nie wykonywać, ale to zawsze w nas pozostaje. Jeżeli ona milczy, nie zabiera głosu i nie wyraża poparcia, to kompromituje się jako nauczycielka. Nie wiem, czy będzie mogła wrócić do zawodu, bo nauczyciele jej tego nie wybaczą”. Nie pierwszy raz, kiedy to środowiska nieprzychylne obozowi władzy próbują wciągnąć Agatę Dudę w wir bieżącej walki politycznej. Właściwie jak tylko pojawi się jakiś problem społeczny, to lewica ciągnie w kierunku Pierwszej Damy, jak pielgrzymi do Częstochowy, niektórzy gotowi ostatnie metry przejść nawet na kolanach, byle by tylko obraz chociaż raz przemówił do dziada. A tu ani raza. Nic więc dziwnego, że Agata Duda nie nadaje się na nauczycielkę, ale również (nie ma co ukrywać) „nie udała nam się pierwsza dama, to znaczy jest, działa, pokazuje się, „bywa”. Niestety nie mówi” – żali się jeden z portali.
Nie można powiedzieć, że Agata Duda milczy absolutnie, bo oto w październiku 2015 r. z okazji Europejskiego Dnia przeciwko Handlowi Ludźmi napisała list: „Problem współczesnego niewolnictwa jest sprawą boleśnie aktualną, która dotyka kobiet, mężczyzn i dzieci na całym świecie. Wielkim wyzwaniem jest więc przeciwdziałanie temu procederowi, który uderza w jedno z najważniejszych praw człowieka, jakim jest prawo do życia wolnego od przemocy, do życia w poczuciu miłości, godności i bezpieczeństwa”. Prawda, że pięknie, tylko jak na te słowa nałożyć rękawice bokserskie?
Jakże byłoby pięknie, gdyby Agata Duda chociaż raz poparła Czarny Marsz, zaatakowała prawników z Ordo Iuris, rozpoczęła głodówkę na sejmowych korytarzach, wypowiedziała się za liberalizacją prawa do aborcji czy też spotkała się z protestującymi policjantkami? Pięknie byłoby również, gdyby Pierwsza Dama oficjalnie nie poparła żadnej z wyżej wymienionych inicjatyw, to wówczas również można byłoby użyć maczugi, ale w innym kierunku. Najgorzej, że milczy (chociaż oczywiście nie tak nienawistnie, jak Kaczyński), a z tego milczenia, to żadnej sensownej zaczepki ukręcić się nie da.
Nic więc dziwnego, że tylko szloch i zgrzytanie zębów słychać w środowiskach kobiet postępowych, które to jak kania dżdżu czekają na słowa Pierwszej Damy. Byle co! Wszystko da się przeciwko niej – i nie tylko przeciwko niej – użyć.
Henryk Piec
Nauczyciele w Polsce to grupa zawodowa, która ma bardzo roszczeniową postawę, niezłe pieniądze i dużo wolnego czasu. A należałoby zacząć od tego, że zawód ten wykonują często ludzie o bardzo słabych kwalifikacjach, mierni. Zwłaszcza w prowincjonalnych szkołach poziom merytoryczny prezentowany przez nauczycieli jest katastrofalny, a stanowiska objęte dzięki koneksjom rodzinnym (ciekawe, że tak niewdzięczny i słabo opłacany zawód jest polecany przez nauczycieli ich własnym dzieciom – nie tylko na zapadłej wsi zresztą). Jeżeli ten zawód miałby być opłacany naprawdę wysoko, to weryfikacja osób go wykonujących powinna wyglądać zupełnie inaczej – średnia ocen ze studiów najmniej 4,5 , podyplomowe studia nauczycielskie z trudnym egzaminem wstępnym poprzedzonym jeszcze weryfikacją psychologiczną, państwowy egzamin przedmiotowy oraz z przedmiotów pedagogicznych i weryfikacja merytoryczna i psychologiczna co 3 lata podczas wykonywania zawodu. Obecnie montowany strajk odbędzie się kosztem uczniów (dając przy okazji dodatkowo fatalny przykład wychowawczy) i pokazuje zupełny brak klasy ze strony belfrów (jakże często rzucających oklepane frazesy o swoim powołaniu). Nie macie, drodzy nauczyciele, poparcia społecznego – mam nadzieję, że zostaniecie zignorowani przez rząd, a w przyszłości prawo do strajków zostanie wam odebrane. Do roboty – jak każdy inny obywatel, który nie ma możliwości szantażowania rządu i społeczeństwa, tylko musi zasuwać – niejednokrotnie dużo więcej i ciężej niż nauczyciele i niejednokrotnie za mniejsze uposażenie.