Donald na białym koniu
18 stycznia, 2021Donald Tusk pogratulował (a jakże, po niemiecku) CDU szeregu osiągnięć na arenie międzynarodowej. Życzenia w dyplomacji, to: ble ble ble, ble ble ble. Wiadomo musi być miło, z dużą dozą wazeliny, taki złoty kurek na kościele.
W przypadku Tuska wszystkiego było aż nadto. Musiało to wyraźnie zirytować jego adwersarzy, skoro pojawiły się przytyki, że mówił w rodzimym języku, którego nauczył go (oczywiście) dziadek z…Wermachtu. Doprawdy nie wiem o co tyle wrzasku?! Donald Tusk z otwartą przyłbicą powiedział to, o czym wszyscy dookoła mówią po kontach, a mianowicie, że postawił na „berlińskiego konia”. Sądzę, że pan Tusk uważa, że Berlin obsadzi go w siodle i ten wróci do Polski wyzwolić nas od pisowskiego reżimu. Nie można więc wykluczyć (i nie ma co się obrażać), że p. Tusk nie ma poważnych podstaw do optymizmu.
Historycznie rzecz ujmując, przy wyborze królów elekcyjnych, obce dwory mieszały nad Wisłą jak w garnku zupy grochowej. Katarzyna II w liście do Stanisława Augusta Poniatowskiego pisała: „Wysyłam bezzwłocznie hr. Keyserlinga jako ambasadora do Polski, aby zrobił Ciebie królem”. Taki pierwszy przykład z brzegu.
Żeby nie było, że nie widzę jak politycy po przeciwnej stronie barykady wieszają się u innych drzwi. Widzę. Ostatnio odchodząca ambasador USA otrzymała od naszego prezydenta zaszczytny order kartofla lub z czegoś innego. Nie, nie jestem politycznym szaleńcem! Wiem, że w polityce międzynarodowej, zwłaszcza państwa słabe (a Polska jest takim krajem) muszą szukać i zawierać alianse, co jest zrozumiałe.
Jednak czym innym są sojusze, gdzie mamy świadomość swojej słabości, ale nie pozwalamy robić sobie „koło pióra”, a czym innym praktyki opisane przez Radosława Sikorskiego, w jednej z podsłuchanych rozmów (“robienie łaski” czy jakoś tak). Zarówno Niemcy jak i Amerykanie traktują nas z góry, jako łatwy rynek zbytu, a w przypadku Niemców rezerwuar taniej siły roboczej. Donald Tusk jest przynajmniej odważny. Wyłożył kawę na ławę i teraz CDU musi coś z nim zrobić. Albo go gdzieś zakamuflują, albo kupią dla niego białego rumaka.
Henryk Piec