Ku uwadze euroentuzjastom!
2 września, 2021Gdybym napisał: „No i zaczęło się!”, w kontekście wypowiedzi europejskiego komisarza Paolo Gentiloniego, który wprost przyznał, że Bruksela na ostrzu noża stawia sprawę nadrzędności prawa unijnego w Polsce, to bym napisał oczywistą nieprawdę. Wiceprzewodniczący KE Valdis Dombrovskis przyznał, że środki nie zostaną uwolnione (miały trafić w ramach Krajowego Planu Odbudowy), dopóki Polska nie spełni europejskich wymogów. Oni nas ćwiczyli, ćwiczą i ćwiczyć będą! I kiedyś wymyślą takie rozwiązanie, które pozwoli im położyć nas na deskach. Przy czym znaczna część Polaków, o czym wspominał prof. Legutko, wcale nie uważa, by była to pozycja wyjątkowo upokarzająca. Zauważyłem także (ta refleksja naszła mnie znacznie wcześniej), że komendę „aportuj” wielu polskich polityków doskonale przyswoiło, a jeszcze lepiej wykonuje. A przecież znajdujemy się dopiero na skraju lasu (na początku wielkiej drogi europejskiej integracji). Im głębiej, tym więcej drzew, a i do domu będzie coraz dalej. Zastanawiam się, ile upokorzeń mogą znieść euroentuzjaści? Ile razy jeszcze watahy bezpańskich psów wpadną na wasze trawniki i zostawią co nieco? Żeby był to jedynie wasz trawnik… I na dodatek ta powszechnie panująca (anty)kultura żebracza. Król Europy płacze, że kiedyś nie skorzystaliśmy z Planu Marshalla, a teraz nie dadzą nam iluś tam miliardów euro. A przecież my pokornie pod kościołem klęczymy, rękę usłużnie po jałmużnę wystawiamy, o datek żałośnie jęczymy… Dać (teraz) dadzą, tylko się z nami przekomarzają, ale kiedyś mogą przełożyć przez kolano. Może czas najwyższy trawnik ogrodzić, psy skutecznie pogonić…
Henryk Piec