
Wybierając dobro
21 sierpnia, 2019Z ks. kanonikiem dr. Januszem Chyłą, proboszczem Parafii Matki Bożej Królowej Polski w Chojnicach, rozmawia Konrad Dziecielski

– Często oceniając marsze LBGT wypowiadają się katolicy, nazwijmy ich – na potrzeby tego wywiadu – postępowi. Są to niejednokrotnie sądy wprost wymierzone w Kościół, wspierające ruch LBGT, atakujące społeczeństwo widziane w tradycyjny sposób. Dlaczego ci ludzie, w końcu osoby ochrzczone, plują pod wiatr?
– Sądzę, że jest to (proszę wybaczyć mi ostrość sądu) brak wiary. Ci ludzi w sposób wybiórczy przyznają się do chrześcijaństwa, podchodzą do wiary w sposób folklorystyczny, ich obecność w kościele organiczna się do poświęcenia pokarmu w Wielką Sobotę, posypania głowy popiołem w Środę Popielcową, czy też obecności w kościele w Boże Narodzenie. Takie opłatkowo / święconkowe chrześcijaństwo, które z Ewangelią niewiele ma (czy też wręcz nic) wspólnego. Tymczasem wiara polega na akceptacji prawd objawionych człowiekowi przez Boga. To po pierwsze, a po drugie człowiek musi osobowo przylgnąć do Stwórcy – o tym wyraźnie mówi Katechizm Kościoła katolickiego. Jeżeli ktoś wyłącza ze swojej wiary jakąś sferę życia, jakieś wartości, a jego ocena nie jest tożsama z Ewangelią i nauczaniem Kościoła, to trudno powiedzieć, że jest to człowiek wierzący!
– Sądzę, że część tych ludzi wierzy w to co mówi i czyni, to nie wynika z ich złej woli.
– Nie wątpię w to. Uważam, że mamy do czynienia z niezwykle groźnym syndromem homo-sovieticus, spuścizną minionej epoki, gdzie było możliwe funkcjonowanie w duchowej schizofrenii. Z jednej strony ktoś był funkcjonariuszem aparatu represji, a potajemnie chrzcił swoje nowo narodzone dziecko. Niestety, niektórzy księża w coś takiego “wchodzili”. Mieliśmy do czynienia z sytuacją ewidentnie dla wiary patologiczną, która w sposób bezsprzeczny wchodziła w kolizję z przykładami szeregu heroicznych postaw pierwszych chrześcijan, który za wiarę – często w sposób męczeński – oddawali swoje życie. Mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której towarzysz X do 16.00 zwalczał Kościół katolicki, a o 16.15 brał np. ślub przed ołtarzem. Syndrom homo-sovieticus jest wciąż aktywny i przechodzi z pokolenia na pokolenie, chociaż nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie osoby biorące udział w Czarnych Marszach, czy też wspierające ideologię LGBT, są nim dotknięte.
– Sądzę że też osoby mogłyby w tym zakresie zgłosić sprzeciw.
– Natomiast jest jeszcze inna kwestia – przekaz kościelny, przekaz w którym musi równolegle iść w parze: miłość oraz prawda. Bywa, że z pola widzenia gubimy prawdę, wówczas uśmiechamy się i głaszczemy wszystkich dookoła. Bywa też, że głosimy prawdę, ale bez miłości. Niestety, to może ranić, to może zabijać. Jak pisał papież Benedykt XVI: „Caritas in veritate” – miłość w prawdzie. My, ludzie Kościoła stale musimy uczyć się mówić prawdę ale z miłością. Katolicy muszą nauczyć się nazywać dobro dobrem, a zło złem, przy jednoczesnym pochyleniu się nad człowiekiem, który z natury jest słaby, grzeszny i zagubiony.
– Ksiądz bardzo wysoko stawia poprzeczkę.
– Nie ma co się oburzać czy gorszyć, jak niektórzy odejdą od Kościoła. Jezus mówił o Eucharystii, a słuchający zgorszyli się i odeszli. On za nimi nie pobiegł, nie krzyczał: “Panowie wróćcie, ja tutaj coś w moim nauczaniu zmodyfikuję i będzie ok”. Nie. Chrystus zapytał tych, co zostali: “Czy i wy chcecie odejść?”. Piotr powiedział wówczas: “Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”. Odwracając się od Chrystusa, ludzie odchodzą w pustkę, jak Judasz Iskariota, który opuszczając Wieczernik “odchodził w noc”.
– Nie wiem czy ksiądz dotrze do tych, którzy (a mówimy o ochrzczonych) fotografują się na tęczowej ściance?
– Święty Augustyn mówił, że człowiek nawet jak grzeszy, to wydaje mu się, że wybiera dobro…
– …?!
– Nikt nie wybiera zła, jako zła. Człowiek wybiera zło, które mu się subiektywnie jawi jako dobro. Dlatego tak ważna jest katecheza dla dorosłych, która musi być oparta o Boże Słowo i intelekt. Formacja nie może być infantylna, musi być podbudowana zarówno filozoficznie jak i głęboko teologicznie. Religijność w żadnym wypadku nie może być li tylko ckliwa i emocjonalna.
– Potrzeba krytycznego spojrzenia.
– Dokładnie tak. Musimy mówić prawdę, a to oznacza, iż często będziemy płynęli pod prąd. Nie jest to łatwe zadanie, ale tylko tam znajdziemy życiodajne źródła, czego życzę szczególnie tym, którzy pogubili się na swoich drogach życia. A także sobie, abym nieustannie nawracał swoje serce i rozum.
Dziękuję za rozmowę.
Dla mnie rażące jest agresywne , głośne zachowanie tych, którzy nagle publicznie odkryli “nowe” prawdy o sobie,swojej płciowości, spojrzeniu na wiarę.Chcą narzucić swoje poglądy, wręcz ideologię ludziom (najgorsze ,że dzieciom,)tym, którzy chcą trwać przy wierze Ojców, Dziadów, którzy dali nam ją i wysłaliśmy z mlekiem Matki Bog,Honor,Ojczyzna.Ja nikogo nie zmuszam do tego.Przyznaje się,ale nie narzucam.
Co zatem z Katechizmem Kościoła Katolickiego? Czy zatwierdzony został przez pokolenienie homo sovieticus skoro mówi wyraźnie jak mamy odnosić się do ludzi o innej orientacji seksualnej?
Co to znaczy, że niektórzy księża “wchodzili” w proces chrztu dzieci funkcjonariuszy partyjnych? Proszę rozszerzyć myśl. Czy chodzi o to, że powinni byli “kamienować” tych, którzy chcieli chrzcić swoje dzieci?
I wreszcie wprowadźmy logikę do tej wypowiedzi. Jak ma się LGBT do homo sovieticus. Powtarza się tu myśl księdza Biskupa, który podsumował LGBT jako pokłosie marksizmu i leninizmu. Proszę wskazać, w których dziełach czy artykułach Marksa, Engelsa czy Lenina propaguje się homoseksualizm.
Jeśli LGBT to homo sovieticus, to skąd wzięło się po drugiej stronie Żelaznej kurtyny?
To tak, jakby mówić, że to pokłosie hitleryzmu.
Zalecam przemyślenie w skupieniu i modlitwie kwestii miłości bliźniego.
Dariusz Gulczyński