Klaps

26 czerwca, 2019 0 przez Henryk Piec

Dyskusje wokół klapsa mają swój głęboki wymiar, gdyż jak w soczewce ogniskują dwie postawy, które ostro ścierają się we współczesnym świecie, a dotykają kształtowania natury człowieka. Jedna z postaw, którą można określić, jako konserwatywną, zezwala w procesie wychowawczym na kary cielesne, przy czym rodzic udzielając takiej kary – gdy czyni to z troski – cierpi podwójnie. Raz, że doznał porażki pedagogicznej, dwa że sprawia ból osobie, którą bezwarunkowo kocha. Żeby sprawa była jasna klaps, to nie bicie! Klaps może, co najwyżej, zostawić „piątkę” na czterech literach, a dolegliwość zadana dziecku ma zakres zdecydowanie ograniczony. Jeżeli dziecko jest posiniaczone, połamane, to mamy do czynienia z bandytą, któremu ręce należy połamać na wysokości łokci. Druga postawa wpisuje się w tzw. wychowanie bezstresowe – właściwie za nic dziecko nie można karać i nawet podniesiony głos może zostać zakwalifikowany jako forma przemocy psychicznej. Jestem konserwatystą, więc opowiadam się za klapsem. Czy kochający rodzić może zdawać swojemu dziecku ból?  Niemądre pytanie. Oczywiście, że TAK. Ile razy rodzice chodzą z dziećmi do stomatologa, narażając je na ból i stres? Rodzice wiedzą, aby przestało boleć, to czasami na początku musi zaboleć. Miliony rodziców prowadzą swoje pociechy na szczepienia. Dlaczego narażają je na nerwy? Rodzice czynią, to z miłości. Można wymieniać setki czynności, które rodzice wykonują wbrew woli dzieci (a nawet wbrew własnej woli), narażając je na dyskomfort.  

W dyskusji wszystkie argumenty już padły, żadna ze stron nie bierze jeńców, z pałek posypały się wióry…Politycy PiS, ci konserwatywni socjaliści, chowają się po kątach, by nie być przypadkiem przepytanym na okoliczność przez postępową TVN. Większość polityków boi się powiedzieć, że bezstresowe wychowanie jest ślepą uliczką i drogą donikąd. Marna szansa, że  z tej drogi (jako społeczeństwo) zawrócimy.

Henryk Piec