Czworaki polityki

27 września, 2019 0 przez Henryk Piec

Politycy PiS oraz media im sprzyjające apelują do liderów Koalicji Obywatelskiej, by wycofali poparcie dla jednej z kandydatek z warszawskiej listy PO, która dzień w dzień przekracza wszelkie granice przyzwoitości. Ale po co – grzecznie pytam. Pani J. jest niczym innym, jak projekcją zwyczajów oraz odpowiedzią na zapotrzebowanie, które występuje w części elektoratu stanowiącego naturalne zaplecze PO. Chcę wyraźnie podkreślić, iż nie traktuje elektoratu PO, jako jakiejś zwartej i jednolitej zbiorowości , zresztą żadna formacja takowego nie posiada. Sądzę, że część wyborców PO jest skonfundowana zrachowaniami pani J. Tylko co oni mają teraz zrobić, skoro żadnego wpływu na kształt listy nie mieli i nie mają?  Pozostaje im pić w samotności i kazać psu skakać przez szablę. Inaczej sytuacja wygląda z liderami PO, bo oni mogą pani J, dać klapsa, ale tlenu już jej nie odłączą. To jest byt, który teraz będzie funkcjonował własnym żywotem. Zresztą po cóż mieliby panią J. zepchnąć w otchłań politycznej czeluści? Nie po to ją „wynajęli” do brudnej roboty, by teraz (za pięć dwunasta) kazać jej trzymać język na wodzy. Ona właśnie po to jest, aby kąsać i szarpać, uderzać w delikatne struny, które dla zwolenników PiS-u są święte, stanowią fundament ich tożsamości. Taka rola została jej wyznaczona i ona świadomie na to się zgodziła. I teraz pytanie jest takie: dlaczego demiurdzy strategii wyborczej PiS-u, wyciągają każdą brednię pani J. i pokazują ją w TVP, co później komentuje całe szacowne grono ekspertów od każdej, nawet najgłupszej sprawy? Otóż dla demiurgów PiS-u pani J. jest jak gwiazdka z nieba, jak cudowny souvenir od Grzegorza S. Gdyby PO nie umieściło pani J, na listach, to PiS musiałoby sobie ją wymyśleć. A tak prezencik PO sama przyniosła na tacy. Ta dam (fanfary)!!! Czyli wszyscy są zadowoleni: PiS, PO i pani J.

Ale co z nami – obywatelami Rzeczpospolitej, którzy muszą na to wszystko patrzeć…Bo być może pewne zachowania były do przyjęcia w czworakach, ale już w dworkach szlacheckich nie. Kolega z boku mi podpowiada, że właśnie chodzi o to, by zejść na bardzo niski poziom, gdzie nie ma zasad, a jak nie ma zasad, to i miejsce dla ludzi pokroju pani J. się znajdzie. Na pytanie, jak dużo ich między nami jest, znajdziemy odpowiedź już 13 października.

Henryk Piec