Nowa formuła

5 lutego, 2020 0 przez Redakcja

Instytut Jagielloński: Czy wolność słowa w Internecie powinna funkcjonować bez jakichkolwiek ograniczeń?
Prof. Wojciech Roszkowski, historyk: Nie ma działalności w sferze publicznej bez ograniczeń. Już teraz jest ich dużo i dotyczą Internetu tak samo, jak innych obszarów działania człowieka. Myślę, że powinny istnieć pewne ograniczenia dotyczące zachowań obscenicznych i wulgarności, zwłaszcza skierowanych bezpośrednio wobec konkretnych osób. Należy też wziąć pod kontrolę „patostreaming”. Te patologiczne zachowania w sieci nie doczekały się jeszcze konkretnych rozwiązań zaradczych i warto o nich pomyśleć. Mimo, że znaczna część z nich jest karana w świecie analogowym.
IJ: Jak ocenia Pan obecny stan wolności w Internecie?
W.R: Umiarkowanie pozytywnie, choć bardzo niepokoją próby ingerencji środowisk lewackich (LGBT , ”genderyści”, skrajne feministki) w treści o charakterze konserwatywnym. Fakt, że Internet znajduje się pod przemożną kontrolą kilku firm hołdujących ideologii sprawia, że ograniczenia publikacji treści w sieci dotyczą głównie drugiego bieguna tego spektrum ideowego. Próby cenzury Internetu kończą się tym, że lewica cenzuruje prawicę, a na takie zjawisko nie powinno być zgody. Warto pomyśleć o neutralności światopoglądowej w takich działaniach. Platformy społecznościowe stały się usługami publicznymi i jako takie doszły do miejsca, gdzie powinny się zmienić. Wyobraźcie sobie proszę taką sytuację, ktoś traci dostęp do wody lub energii elektrycznej dlatego że firma świadcząca usługę publiczną uznała go za wymyślonego „faszystę”. Co jest dosyć przewrotne, ponieważ warto przypomnieć, że jedną z cech prawdziwego faszyzmu była cenzura – kontrola publikacji i sfery informacyjnej życia publicznego.
I.J: Jakie szanse i zagrożenia rodzi regulacja wolności słowa w Internecie? Czy można wskazać pozytywne lub negatywne przykłady takiego działania?
W.R: Zagrożenia wynikają z nieuniknionej arbitralności owych regulatorów. Wypadałoby stworzyć pewien wzorzec artykułowania myśli przez nadawców (nie „politycznie poprawny”, ale po prostu kulturowy) i postępować wedle tego wzorca. Obecne wydaje mi się, że nie tylko nie ma takiego wzorca, ale ingerencje są podejmowane w myśl „politycznej poprawności”. Kiedyś ograniczeniem była przyzwoitość obwarowana odium środowiskowym za przekroczenie jej granic. Dzisiaj trzeba znaleźć nową formułę w coraz bardziej zdemokratyzowanym społeczeństwie.
I.J: Jakie scenariusze mogą się spełnić w przyszłości?
W.R: Trudno powiedzieć, ale obawiam się, że jak zwykle w historii negatywne skutki nowych wynalazków technicznych będą współżyć z pozytywnymi. Bardzo bym tylko nie chciał, by te pierwsze przeważyły. Internet to narzędzie i od użytkownika będzie zależało w jaki sposób je wykorzysta. Natomiast będzie to przestrzeń podlegająca regulacji tak jak każda nowa sfera działalności człowieka. Warto podjąć takie działania, które pozwolą zachować unikalny charakter Internetu jako przestrzeni wolnego wyrazu idei, a jednocześnie wykluczą patologie.