Wygraliśmy!
13 lipca, 2020Tak wczoraj wygraliśmy. I nie tylko prezydenturę na pięć kolejnych lat, dla obecnego prezydenta Andrzeja Dudy. Wygraliśmy jeszcze coś więcej.
Otóż trzydzieści lat temu, dzięki umowom okrągłego stołu pozbyliśmy się komunizmu. Jak bardzo wtedy cieszyliśmy się i chlubiliśmy się wtedy tą naszą pokojową rewolucją! Komunizm nie tylko upadł, ale upadł bez rozlewu krwi. Cały świat nas podziwiał. I wydawało się nam, że mamy w Polsce system demokratyczny, taki jak w krajach zachodniej Europy.
Ale niestety, jak mówi przysłowie każdy kij ma dwa końce. Faktycznie okrągły stół sprawił, że rozlewu krwi nie było. Ale w wyniku tych umów demokracji też nie było. To znaczy formalnie była. Co cztery lata odbywały się wybory. Ale tylko dla swoich, tych co się wywodzili z tamtego układu. Po jednej i drugiej stronie okrągłego stołu. Ale już nie dla tych co ich przy okrągłym stole nie było albo ten stół kwestionowali, gdy zobaczyli, że demokracja funkcjonuje, ale tylko dla ‘swoich’.
Co więcej w wyniku tej ‘reglamentowanej’ demokracji, zaczęło się upowszechniać przekonanie, że tylko jedna strona, ta okrągłostołowa jest uprawniona do sprawowania władzy. Ponieważ tylko oni mają patent na nowoczesność, europejskość i demokrację. Natomiast ta druga to zacofanie, zaścianek, ksenofobia i … faszyzm. A jeżeli chodzi o sprawowanie władzy to uzurpatorzy.
Różnice polityczne w demokratycznym społeczeństwie to rzecz normalna. Ale wykluczenie i stygmatyzowanie tej części społeczeństwa, która wizję rozwoju swojego państwa widzi nie w bezmyślnym naśladownictwie zachodu, ale w nawiązaniu do własnej tradycji i kultury już normalne nie jest.
I to właśnie wczoraj, oprócz drugiej kadencji dla Andrzeja Dudy, wygraliśmy. Równouprawnienie dla części społeczeństwa, tej dotychczas wykpiwanej, obrażanej i dyskryminowanej. Co więcej oskarżanej o faszyzm, bolszewizm (vide wpis Europejczyka D. Tuska ‘goń bolszewika’) itd. …
Ktoś zapewne się zdziwi. Jak to? Przecież to już druga kadencja, więc jak można mówić o dyskryminacji i wykluczeniu. Ano można. Kadencja była, ale akceptacji nie było. Przez cały czas trwała narracja dyskredytująca tę prezydenturę (wystarczy wspomnieć przezwiska Adrian i długopis). I nie tylko prezydenturę, ale i ludzi, którzy ją popierali. Natomiast w konfrontacji, narracja vs rzeczywistość potrzebny jest czas.
Czas na to, aby do świadomości innych ludzi (których myślenie uosabia pewna sędzia od nadzwyczajnej kasty), przebiła się rzeczywistość o tym, że Polacy którzy rozwój Polski widzą w nawiązaniu do polskich tradycji, mają takie samo prawo realizować swoją wizję rozwoju jak ci, którzy szansę dla Polski widzą w upodobnieniu się do reszty Zachodu. I mają prawo wybierać również Prezydenta, który będzie ich wizję rozwoju realizował.
Na jednym z profili fb przeczytałem dzisiaj dialog. Zadeklarowany zwolennik opozycji tak ujął swoje odczucia po wygranej PAD: „Tylko Juliusz Słowacki mi pasuje do tych nastrojów powyborczych połowy narodu: Smutno mi Boże! Dla mnie na zachodzie / Rozlałeś tęczę blasków promienistą / … / Choć mi tak niebo ty złocisz i morze / Smutno mi Boże! / … / Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze / Smutno mi Boże!”
A ktoś inny (z drugiej strony politycznej barykady) mu odpisał: „Ale spełniły się marzenia drugiej części narodu, tej obrażanej i wykpionej. Marzenia zawarte w wierszu C. K. Norwida: Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba / Podnoszą z ziemi przez uszanowanie / Dla darów Nieba … / Tęskno mi, Panie … / … / Do tych, co mają tak za tak – nie za nie / Bez światło-cienia… / Tęskno mi, Panie…”
Jak już wspomniałem, różnice polityczne to rzecz naturalna. Gdyby ich nie było nie byłoby demokracji. I nie na tym polega zło. Zło polega na braku równouprawnienia dla jednej ze stron.
Aby to zmienić potrzebna jest tolerancja dla odmiennych poglądów. Tak, jak to już trochę widać w przytoczonej powyżej, fejsbukowej rozmowie.
Tadeusz Hatalski