Fikające sądy
8 października, 2020W dziejach ludzkości występują dwa najważniejsze dokumenty: Biblia i wpis w księdze wieczystej, czytaj akt własności. Chociaż nie wiem czy w tej kolejności. Dlaczego o tym piszę?
Otóż tow. Marek Jopp z SLD postanowił studiować na Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu…tak na uczelni założonej przez o. Tadeusza Rydzyka. Nie został jednak przyjęty, bo nie dostarczył opinii od proboszcza, co było jednym z warunków rekrutacji. Wówczas młody towarzysz z SLD i oddał sprawę do sądu, bo poczuł się wyraźnie dyskryminowany. Sąd w całości uwzględnił treść pozwu toruńskiego działacza SLD, przyznając, że wymagana przez szkołę opinia proboszcza, była tylko z pozoru neutralna, w rzeczywistości ograniczała dostęp do kształcenia i zasądziła na rzecz tow. Joppa 5 tys. zł. tytułem odszkodowania. I teraz wróćmy do pierwszego zdania niniejszego felietonu. Gdyby system prawny w Polsce respektował prawo własności, to wniosek tow. Joppa już na pierwszej rozprawie zostałby odrzucony. Właściciel, w państwie prawa, wedle własnego uznania może kształtować normy, regulaminy, programy nauczania. I nikomu nic to tego! Chcę swoje dziecko wysłać do szkoły nadzwyczaj postępowej, gdzie edukatorzy seksualni będą uczyli wszystkiego, a nawet dużo więcej – to wyłącznie moja (rodzica) sprawa, a jakiś zapyziałych konserwatystów, którzy z wypiekami na policzkach czytają po nocach wielce pouczajcie rady p. Michaliny Wisłockiej.
Jeżeli ktoś wysyła swoje dziecko do Jesziwy, to też jego, a nie mój, wybór. Proste! Mnie to się może nie podobać, ale jeżeli ktoś wyciąga akt własności, to ja już nie mam nic do gadania. Jeżeli w regulaminie stoi jak byk, że kandydat ma wykonać dziesięć fikołków, a wykonał jedynie osiem, to jest oczywistym, że nie zostanie przyjęty. I o tym decyduje właściciel, a nie sądy. Jeżeli sądy chcą w swoje szeregi przyjmować fikających mniej, to proszę bardzo. Tylko proszę się później nie dziwić, że tak szanujemy sędziów, tak jak szanujemy – czyli nie szanujemy!
Proste, ale nie w Polsce, kraju postkolonialnym i postsocjalistycznym.
Henryk Piec