Nie dla imigrantów!
19 października, 2020Kilka dni temu młody Czeczen uciął głowę francuskiemu nauczycielowi. Co interesujące ten sam Czeczen kilka lat temu aplikował o status uchodźcy w…Polsce. Przed chwilą przeczytałem, że Libijczyk mieszkający w Niemczech od 2002 r. nie otrzymał tamtejszego obywatelstwa, bo z motywowany przesłankami religijnymi odmawiał podania ręki kobietom.
Te dwie gatunkowo różne sprawy łączy jeden wspólny mianownik. Muzułmanie (oczywiście nie wszyscy) mają trudności z akceptowaniem zasad obowiązujących w państwach laickich. Piszę te słowa, bo żywo mam w pamięci rozmowę z Magdą, która próbowała mnie nawrócić na przyjmowanie imigrantów. Żadne argumenty do niej nie docierały. Teza Magdy była jasna, nie podlegająca dyskusji: Trzeba przyjmować imigrantów, bez względu na koszty. Co oznaczają owe koszty, bo przecież, jak pokazują powyższe przykłady, nie tylko o pieniądze chodzi.
Kilka lat temu inni Czeczeni, przebywający w ośrodku dla uchodźców w Polsce, zwrócili uwagę Rosjance, iż powinna nosić długą spódnice, bo tak nakazuje szariat. Kiedy kobieta oświadczyła, że przebywa na terenie Rzeczpospolitej Polskiej i tutaj nie obowiązuje szariat a prawo RP, Czeczeni odpowiedzieli, że tam gdzie są wyznawcy Allaha, tam obowiązują Jego przykazania. W tym przypadku też nie chodziło o pieniądze (chociaż tutaj pewnie też należało wydać jakieś pieniądze, by zabezpieczyć sprawę np. rozpracować grupę Czeczenów i ich wydalić), a o inne koszty. Zapewne nikt z podnoszących hasło: Willkommen! nad tym się nie zastanawiał.
Magda powoływała się na względy humanitarne, co wydaje się zrozumiałe, bo będąc Kobietą (a więc istotą wyższą) posiada serce delikatne, współczujące. Jeżeli ktoś Tobie kiedyś nie poda ręki- przeżyjesz, co najwyżej będzie Ci przykro. Scenariusza francuskiego nie przeżyjesz, przynajmniej na tym etapie rozwoju medycyny. A szkoda byłoby tak pięknej głowy.
Henryk Piec
Podobne teksty łatwo się pisze, a trudniej z nimi polemizować. Pisze się łatwo, bo wystarczy podać jakiś w miarę straszny przykład, by mieć czytelników po swojej stronie. Polemizuje się trudniej, bo nie można udowodnić czy ten straszny przykład to reprezentant jakiejś tendencji, czy tylko okrutny wyjątek. Dotarłem do tekstu z Rzeczpospolitej z 2018 r. “Cudzoziemcy popełniają coraz więcej przestępstw w Polsce”. Dowiedziałem się z niego, że w 2018 r. policja w swoich statystykach miała kategorię “przestępstwa popełniane przez cudzoziemców”. Nie umiała natomiast udzielić informacji ile z tych przestępstw popełnili cudzoziemcy będący w Polsce przejazdem, a ile imigranci.
Jednak nawet z tych szczątkowych danych, które są dostępne w internecie coś wynika. Na 6264 przestępstwa cudzoziemców ponad 3,6 tys. popełnili Ukraińcy. Sądzę (informacji na temat wyznania nie podano), że nie byli to ukraińscy muzułmanie. Jeśli chodzi o wyznawców Islamu – w całym tekście znajduje się tylko jedno zdanie które odnosi się do nich (ale nie tylko do nich): “Przybysze z egzotycznych i odległych krajów rzadko wchodzili w konflikt z prawem.”
Nie chcę tu powtarzać całego tekstu. Kto ciekawy – może go przeczytać: https://www.rp.pl/Przestepczosc/303219904-Cudzoziemcy-popelniaja-coraz-wiecej-przestepstw-w-Polsce.html.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: Fryzjer w bestialski sposób zabił swojego klienta. Dziennikarz relacjonujący tę zbrodnię kończy swój tekst wezwaniem, aby wszystkich fryzjerów deportować z Polski. Co w takiej sytuacji robi redaktor prowadzący? Wzywa dziennikarza i mówi: “Panu się kwantyfikatory pomyliły. To że jeden fryzjer jest mordercą, nie znaczy, że wszyscy. To elementarna logika.” Niestety w wypadku, kiedy nie chodzi o grupę zawodową, tylko etniczną, albo wyznaniową, elementarna logika przestaje działać…
Budowanie atmosfery islamskiego zagrożenia przypomina najlepsze wzorce nienajlepszej pamięci Józefa Goebbelsa. Wszyscy znają jego maksymę o kłamstwie powtórzonym tysiące razy. Ale powiedział on też: “Nie trzeba kłamać. Wystarczy tylko odpowiednio podać prawdę.” Jak w praktyce wyglądało to “odpowiednie” podawanie? Słyszałem to kiedyś na spotkaniu z Władysławem Machejkiem, który podczas wojny współpracował z jakąś gadzinówką krakowską. “Kronika policyjna. Gazeta podaje imię i pierwszą literę nazwiska sprawcy przestępstwa. ALE JEŚLI TO JEST ŻYD, CYGAN, ALBO PRZEDSTAWICIEL MNIEJSZOŚCI SEKSUALNYCH – NALEŻY ODNOTOWAĆ TEN FAKT I TO NAJLEPIEJ W TYTULE.” Dziś metoda działania jest ta sama, tylko grupy kreowane na zagrażające spokojowi publicznemu inne.
Zresztą mogę się nawet zgodzić, że są pewne grupy bardziej groźne od innych. Porównajmy np. kibiców sportowych i melomanów muzyki klasycznej. Na pewno kibice są niebezpieczniejsi. Nigdy – nawet podczas koncertów najwybitniejszych solistów nie zaobserwowałem takiej mobilizacji policji, jak podczas meczów dwóch prowincjonalnych drużyn: Arki i Lechii. A po meczu i tak są rozróby. Mimo to ja (i mam nadzieję, że autor tekstu też) nigdy bym się nie zgodził na ograniczanie jakichkolwiek praw wszystkim kibicom. Jednym z największych osiągnięć naszej kultury jest przecież to, że (stosunkowo niedawno) zaprzestała stosowania odpowiedzialności zbiorowej.
Właśnie tak: kultury. O rzekomym islamskim zagrożeniu mówi się, że to jest konflikt dwóch kultur: naszej i ich. A ci, którzy chcą nas od tego zagrożenia bronić własnymi rękami niszczą naszą kulturę. I to nie tylko negując fundamentalną zasadę domniemania niewinności, ale np. pozbawiając mnie prawa pójścia do teatru, żebym się przypadkiem czymś nie zaraził. To jest inna twarz tego samego zjawiska. My wybraliśmy “elity polityczne” do załatwienia dla nas pewnych konkretnych spraw. A one uzurpują sobie prawo do decydowania co dla nas dobre, a co złe i na co nam mogą pozwolić. W kulturze europejskiej politycy są naszymi pełnomocnikami. Ze smutkiem obserwuję jednak, że “obrońcom kultury” marzy się zbudowanie “postkultury”, w której nie będą już naszymi pełnomocnikami, a nadzorcami. Na razie wciąż jeszcze wybieralnymi. Zapędy polityków można zrozumieć. Szkoda tylko, że w tym dziele niewolenia, przekształcania obywateli w poddanych, tak wielu ludzi ich wspiera…