Można posła atakować?

9 maja, 2022 2 przez Henryk Piec

Dzisiejsze wydarzenia w Warszawie muszą szokować. Siergiej Andriejew, ambasador Rosji, został oblany czerwoną farbą, gdy próbował złożyć kwiaty na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich.

Każdy kraj przyjmujący ambasadora obcego państwa gwarantuje mu (oraz personelowi ambasady) nietykalność. O tym wie każdy szczyl, który czytał „Krzyżaków” Sienkiewicza.  Zbyszko z Bogdańca miał położyć głowę pod katowski topór, tylko dlatego, że nastawał kopią na krzyżackiego posła. Nie wiedział, że to poseł, a przecież obiecał ukochanej, iż rzuci jej pod nogi pawie pióra… Od niechybnej śmierci wybawił go prastary obyczaj wianka zarzucanego na głowę skazańca. Tyle z Sienkiewicza.

Z III RP można posła atakować?

Zacznijmy od początku. Czy ambasador Andrejew spodziewał się manifestacji pod murami cmentarza? Nie bądźmy naiwni. Oczywiście, że tak! Nie jest w ciemię bitym dyplomatą.  On to starannie przemyślał i zaplanował. I stało się dokładnie to, czego się spodziewał. W świat poszły obrazy ambasadora oblanego czerwoną farbą. Wykreowaliśmy bohatera, który śmiało stawił czoła wrogiemu tłumowi. Teraz czeka go w Rosji wielka kariera.  Mniejsza z tym, bo nie o tym piszę.

Czy polskie służby (wszelakiej proweniencji) mogły przewidzieć taką sytuację? To jest pytanie czy dają radę przeprowadzić operację na poziomie działania 2+2? Nie można wykluczyć, że nie potrafią. I tutaj sprawa jest zamknięta, bo wówczas mamy do czynienia z politycznymi idiotami. Co jednak, jeżeli znali odpowiedź na to działanie? Oznacza to tylko, że jakieś centrum decyzyjne doszło do wniosku,  że relacje polsko-rosyjskie należy doprowadzić do takiego stanu wrzenia…by eksplodowały!   Tylko po co? Jeżeli chciano kopnąć Kreml w miękkie podbrzusze, to można było już wcześniej wydalić ambasadora Andiejewa z Polski i tyle. Moskwa w ramach retorsji wydaliłaby naszego i cześć!

Tymczasem sytuacja wygląda tak, że przyjęliśmy obcego posła i nie jesteśmy w stanie zapewnić mu bezpieczeństwa! To jest wbrew prawu, a przede wszystkim wbrew obyczajom, które są fundamentem naszego państwa! Wystarczyłyby dwa plutony policjantów z prewencji po cywilnemu i byłoby po sprawie! Nikt nie pomyślał…Kto teraz zapewni bezpieczeństwo polskiemu ambasadorowi w Moskwie?  

I żeby sprawa była jasna, nie odmawia Ukraińcom i ich polskim przyjaciołom manifestowania pod murami Cmentarza Żołnierzy Radzieckich. Polska jest wolnym krajem, w którym wolno wyrażać opinie, chyba że sąd uważa inaczej… Jednak protest musi przebiegać w sposób cywilizowany, a nie modłę azjatycką.

W normalnym okolicznościach, to któryś z ministrów (niech sobie losują w ruletkę) podałby się do dymisji. Bądźmy jednak przytomni na umyśle. Nie po to mieszano farbę, by mieszający poszedł w odstawkę.

Henryk Piec