Republika bananowa

2 maja, 2019 0 przez Henryk Piec

Nie znam się na sztuce, jestem profanem, coś mi się podoba lub nie. Przecież jak mi się nie podoba, to przecież nie znaczy, że to nie sztuka. Może właśnie wręcz przeciwnie, to wtedy to jest sztuka pisane przez duże SZ! Dlatego też niniejszego felietonu nie należy rozpatrywać w kategoriach wybitnej krytyki, bo nim nie jest (do niej nie aspiruje), ale jako zbiór luźnych uwagi, które pan premier Gliński może przeczytać, ale nie musi.  

Po pierwsze dlaczego to my musimy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami i że widzimy, to co widzimy. Oczywiście obywatele Republiki Bananowej będą chcieli wymóc na nas, byśmy publicznie powiedzieli, z czym na to się kojarzy. Konserwatyści, którzy w świetle kamer tłumaczą z czym im się kojarzy ssanie banana. Boki zrywać.

Ale proszę bardzo. Ssanie, całowanie oraz lizanie banana kojarzy mi się z jakąś formą niedorozwoju…to może też mieć jakiś związek z brakiem uzębienia. W każdym bądź razie można próbować wyleczyć, ale czy się da – gwarancji nie ma! Akcja ssiemy banana powinna być prowadzona w parach: z partnerami, mężami, żonami, kozą. Żeby było raźniej!

Wracając do meritum, to nie wiem czy ssanie banana jest sztuką. Załóżmy, że jest. Jeżeli jest, to oczywiście ma swoje miejsce w Muzeum Narodowym. Przypomina mi się scena z kultowego filmu: „Nie lubię poniedziałków”.

Muzeum:

Artysta: Podoba się panu?

Pracownik PGR: Panie, to cudo! Przecież na to czekają nasi robotnicy (…) Nie wracaj Bończyk bez tego, bo nam się plan zwali, a chłopi opóźnią żniwa.

Artysta: Chłopi też??? Od trzech lat realizuję nowoczesną rzeźbę i nic! A tu robotnicy, chłopi nawet pracować bez tego nie mogą…

Pracownik PGR: Naturalnie, ja z ośrodka maszynowego z Sulęcic. Ależ radość! Na ile ma wypisać czek!

To musi być sztuka, bo chwilę później (po tym, jak rzeczona wystawa została zdjęta) do akcji wkroczyły autorytety (z malej litery) w obronie ssanego banana. I znowu scena z filmu:

Krytycy oglądający instalację:

Pierwszy: Nareszcie coś niewmyślonego!

Drugi: Tak. Proste, surowe nawet.

Trzeci: Szczerość wypowiedzi, prawda!

Po drugie. Jeżeli to jest sztuka, to proszę aby obie Panie autorki realizowały swój pomysł za własne lub sponsorów pieniądze. Piszę, to w ich interesie, bo jeżeli sztuka się obroni, to za rok, dziesięć, cena tych zdjęć tak podskoczy, że same zainteresowane będą mogły założyć plantację bananów!!! Nie będą musiały się dzielić zyskami z żadnym tam ministerstwem!

Co, rura zmiękła! Musicie jednak za nasze?

Obywatele Republiki Bananowej nie traćcie ducha! Jeszcze nie raz będziecie mieli okazję coś possać.

Henryk Piec