Socjalizm ma się dobrze!
4 marca, 2020Właściciel działki chciał pozbyć się drzew legalnie. Złożył wniosek do prezydenta miasta, tak jak przewidują przepisy. Następnie dostał pismo z urzędu miasta o wyznaczeniu terminu oględzin działki wraz z informacją, że po ich przeprowadzeniu musi odczekać z wycinką 14 dni. W tym czasie prezydent może wnieść sprzeciw od zgłoszenia i nakazać uzyskanie zezwolenia na wycinkę. Jeżeli tego nie zrobi, można legalnie wycinać. Właściciel nieruchomości dokładnie w dniu, w którym upływał 14 dzień od przeprowadzenia oględzin, pozbył się drzew. Urząd miasta dowiedział się o tym od straży miejskiej oraz policji. Urzędnicy uznali usunięcie drzew za nielegalne. Prezydent miasta nałożył na właściciela działki karę administracyjną w wysokości (sic!) 54 tys. zł.
Własność staje się złudzeniem, bo chociaż zagwarantowana w Konstytucji, to obwarowana jest wieloma innymi przepisami mniejszej rangi. Przytoczony przykład pokazuje, że żyjemy w świecie fikcji, a własność jest pojęciem teoretycznym, abstrakcją którą znamy jedynie z książek historycznych. Nie chodzi o pojedynczy przypadek, a o koncepcje, na których zbudowane jest nasze państwo. Wielokrotnie pisałem, że gdybyśmy w jakiś cudowny sposób spotkali obywatela I Rzeczpospolitej, opisali stan państwa, w którym przyszło nam żyć i oświadczyli, że jesteśmy (czujemy się) wolnymi ludźmi, to z całą pewnością pałasz poszedłby w ruch. Stanisław Michalkiewicz, mój ulubiony felietonista, mówił, że „własność prywatna jest gwarancją autonomii obywatela wobec władzy”. Tam, gdzie nie ma autonomii pojawia się dyktat państwa, przymus opierający się na przemocy. Tak nie mogą kształtować się zdrowe relacje państwo-obywatel, gdyż oparte są na oczywistych nierównościach, bo albo coś jest moje, albo to coś nie jest moje. Jeżeli to drzewo rosnące na mojej działce nie jest moje, a (dajmy na to) samorządu, to oczywistym wydaje się, że gmina powinna płacić za jego pielęgnację oraz utracone korzyści z gruntu, na którym rośnie. Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie, by gminy zalesiały swoje tereny. Dlaczego tego nie robią, a pilnują cudzej własności? Bo własne tereny trzeba zachować dla deweloperów! Aby sprawa była jasna, pretensje powinniśmy w pierwszej kolejności kierować do ustawodawcy, a dopiero później do samorządowców i sądów, które wdrażają jedynie socjalistyczne przepisy.
George Orwell w swojej sztandarowej książce „Rok 1984” nakreślił słowa: „Nic nie było twoje oprócz tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką”. Jeszcze kilka dni z telewizją, w której pełno o koronawirusie i nawet te kilka centymetrów sześciennych również nie będzie moje!
Henryk Piec
Niedługo będzie potrzebne pozwolenie od dzieciaka Thunberg.