Donald nie Natalia!
6 marca, 2020Gdański sąd nakazał p. Natalii Nitek-Płażyńskiej przeprosić Niemca, co to Polaków chciał wszystkich wystrzelać. Przeprosić ma za to, ze potajemnie nagrywała, a przecież to nieładnie. „Przez kilka miesięcy, w sposób zaplanowany nadużywała naturalnego zachowania, jakim każdy człowiek obdarza swojego rozmówcę i zaufania, jakie żywi przełożony względem swojego pracownika. Aprobata takiego postępowania, zarówno powódki, jak i pozwanego wyklucza szczerą i efektywną komunikację, a z kolei bez takiej komunikacji trudno budować jakąkolwiek wspólnotę” – uzasadniała wyrok p. sędzia Małgorzata Zwierzyńska. Pięknie, aż czytać się chce! Teraz każdy męski bokser, który zostanie nagrany potajemnie, okładający nocami swoją żonę (lub odwrotnie) będzie mógł podnieść argument, że bita swoim zachowaniem „wykluczyła szczerą i efektywną komunikacje”. Każdy przecież przyzna, że nagrywanie męża będącego w stanie silnego wzburzenia w znaczący sposób utrudnia „budowanie jakiejkolwiek wspólnoty”. Pewnie jak z rękawa można sypać przykładami, kiedy to jedni nagrywają drugich, a owo nagranie stanowi później dowód w sprawie. Jeszcze nigdy nie słyszałem, aby nagrywający poniósł za to jakąś karę, zwłaszcza gdy tej czynności przyświeca wartość wyższa np. udowodnienie, że strona popełnia wyrocznie, przestępstwo czy też zwyczajnie – przepraszam za to określenie – łajdaczył się z młodszą i szczuplejszą. Ot, dowód na stole i pozamiatane. Teraz już wiem – w świetle tego wyroku – że gdy Adam Michnik poszedł do Lawa Rywina, to jeden z nich chciał ukręcić jakieś „lody” (i to bardzo nieładnie), ale drugi (niestety) „burzył wspólnotę”. Jak wiemy z przekazów historycznych do celi trafił jedynie ex-reżyser, a W.Cz p. Adam Michnik miał to szczęście, że na swojej drodze nie spotkał p. sędzi Zwierzyńskiej, bo nie jest wykluczone, że musiałby swoje w reżimowym więzieniu wycierpieć. I tutaj jak w soczewce widać wyższość IV RP nad III, która to w tak prostych i oczywistych sprawach nie potrafiła zdefiniować procesów rozbijających naszą umiłowaną wspólnotę. Teraz wszystko jest czarno na białym! I tak gdański sąd wykazał się daleko idącą pobłażliwością, bo przecież mógł p. Natalię Nitek-Płażyńską skazać na galery, co prawda galernicy nie mieliby lżej, ale mieliby za to piękniej. Zresztą, co to za nazwisko „Płażyńska”? Za samo nazwisko powinna dostać nieoszlifowane wiosło na największej galerze! A może tu jest właśnie cały – że tak to ujmę – pies pogrzebany. Pani Natalio, następnym razem proszę zmienić imię na Donald. Nie wiem czy to pomoże, ale będzie jeszcze śmieszniej.
Konrad Dziecielski