Dobra zmiana odetchnęła
7 marca, 2020Prezydent podpisał nowelę ustawy medialnej, która rekompensuje straty abonamentowe mediów publicznych. Odczytując argumentację głowy państwa, prezydent Duda decyzję na niemal 2 mld zł dla tych organizmów oparł na fakcie, iż w przekazie informacji do Polaków stanowią niezaprzeczalny równoważnik wobec mediów komercyjnych.
W wielkopostny piątek przepiłował zawłaszczenie obrazu i anteny przez ściśle powiązaną obcą, neoliberalną i lewacką ideologię ponad ćwierć wieku skutecznie wmawiającej rodakom, że wolność polega na akceptacji ubóstwa w imię potęgi globalnego kapitału. Dokonany w istocie kolejny rozbiór Polski z powalonym na kolana bardziej, niż za komuny społeczeństwem, przedstawiano w mediach cudnymi siticomami, gdzie przeciętna rodzina cierpiąc wręcz przesadny dobrobyt płynęła do unijnego raju na niezmąconej falami powierzchni kolorowego ze szczęścia oceanu.
Tymczasem na ruinach gospodarki snuły się miliony bezrobotnych, setki tysięcy młodych ludzi bez układów dających choćby fałszywe poczucie samozadowolenia. Pięć lat temu ten realny obraz z prawem do głośnego mówienia wreszcie dostał szansę ujawnienia. Nagle ci w milionach liczeni bezrobotni, ci młodzi ludzie z poczuciem własnego godła, te starcze łzy rozszarpanej wiary w ojczyznę mogli wykrzyczeć swoją bezsilność. Potem cieszyć się tym, co dla innych jest zagrożeniem.
Jeszcze kilka godzin przed złożeniem podpisu przez prezydenta dzwonił do mnie znajomy parlamentarzysta obozu władzy i nie był pewien, co zrobi Andrzej Duda. Czy wzmocni swoich, czy górą będzie zmasowany głos opozycji grającej na nowotworową nutę? Każdy wybór rodził podział z kampanią wyborczą na horyzoncie. Kalkulacja, znając teraz komentarz najważniejszej osoby w państwie, jest aż nadto oczywista. Prezydent nie ma żadnych wątpliwości, że każdy krok do przodu ostatnich lat jego kraju wsparły media publiczne wreszcie dostępne też tej gorszej kategorii Polaków.
Media budowane min. tak zwanym sterowaniem ręcznym przez Jacka Kurskiego, polityka niezwykle dotąd skutecznego o konkretnej liczbie przeciwników. Jeśli dzisiaj słyszymy, że wokół noweli ustawy przedmiotem targów jest jego persona, to również dzięki głębokiej zmianie proporcji w samej konstrukcji mapy rynku medialnego. Każdy może pisać i mówić, chyba, że mu niezawisły sąd tą swobodę zaknebluje, o zapasach salonów władzy. Niezwykle samodzielny Kurski niezaprzeczalnie wykonał konkretną robotę, ale prezydent w swojej wypowiedzi w piątkowy wieczór zasygnalizował jak dla mnie, że czeka na więcej.
Kurski to nie tylko wielopiętrowe szkło na Woronicza, ale twarde wpływy na pozostałe rozdania i politykę publicznych stacji radiowo-telewizyjnych w 17 ośrodkach regionalnych kraju. Jeśli spojrzeć i wsłuchać się w ofertę stamtąd, to można mieć poważne wątpliwości, w jakich rękach w istocie się mają. Piątkowa decyzja prezydenta ma więc długofalowe spojrzenie. Cokolwiek stanie się z prezesem TVP i cokolwiek powie teraz opozycja, w konsekwencji koronawirus okaże się i tak inną formą uleczalnej grypy, a media publiczne czeka nowe otwarcie. Ku rozpaczy stada jej wrogów ideologicznych.
Krzysztof Milewczyk