Wybory albo śmierć!
1 kwietnia, 2020Wejście zgodnie z planem od 1 kwietnia w życie ,, pakietu antykryzysowego,, pokazuje, że ławy opozycyjne walczą o życie. Retoryka i czynione zamieszanie, pozy ich liderów jak w starorzymskim Coloseum czy pseudoprojekty Senatu, to tani barszcz dla własnych wyborców, spędzonych jak bezdomni do baru mlecznego.
Prawdziwą formułę i styl swoich rządów ujawnia taran demokracji, czyli metropolie. W dobie globalnej jedności w walce z epidemią, w Gdańsku, czyli Tuska mateczniku, na prima aprilis podwyżkę cen biletów komunikacji publicznej zafundowali, zaś decyzja zawieszenia czynszów dla małego handlu, poród słonicy doprawdy przypomina. A Trzaskowski z apelem samorządów o pomoc wskazuje, że gdy pękł system naczyń połączonych Platformy Obywatelskiej, nie ma dotacji Brukseli z migrantów i oszczędności z OFE, pozostaje tylko taki drenaż kieszeni Polaków.
W zasadzie Platforma ze swoim buczeniem pozostała już sama. Wizerunek oparty na moralnym szkielecie Grodzkiego oraz opasłej w samozaprzeczenia kandydatki do Pałacu chyli nadzieje unijnych neomarksistów ku głębokiej przepaści. Tusk za kierownicą catapillera wątpliwymi radami spycha w nią gruzy dawnej władzy, na której odbije się jedynie lewica. Co prawda jej kandydat oddał się już tylko grzesznym chuciom obojętnością swojej partii zrezygnowany, ale czy to normalne pieścić publicznie program wyborczy w ramionach partnera skołowany w pościeli. Ludzie Millera i Czarzastego uniosą co najwyżej postać głowy państwa między flaszkami, a nawet rozsądnie nie odmówili wsparcia PIS-owi, gdy tego dziś trzeba unikając tym samym samozagłady. Tęczę przykleili jednak na pośladki Rabieja rozważania o narodzinach dzieci homoseksualnych zostawiając entuzjastom neoliberalnej kostnicy.
PiS rządzi drugą kadencję, bo odrobił lekcje z przeszłości, postawił na gospodarkę nie grzebiąc się zanadto w ideologii. Frazesami nikt się nie naje, a właśnie teraz trzeba Polakom namacalnych i jasnych dowodów wsparcia. Rząd im to daje, Duda jest gdzie trzeba. Kaczyński widzi w sondażach poparcie, więc plan ma na wybory 10-ego maja. Projekt przeprowadzenia ich korespondencyjnie jest tak samo dobry jak internetem, wystarczy o to zapytać hakerów. Gdyby ktoś chciał fałszować, głosować podwójnie, biegać do urny i klikać jednocześnie, to wzorem metod marszałka Piłsudskiego zagrozić by trzeba megagrzywną lub odsiadką w Berezie. Państwo jest siłą stanowiąc monolit. Wirus obnaża słabość Brukseli, a nikt nie wie, kiedy koniec tej epidemii. Gdyby więc spełnić żądania opozycji, przekładać wybory można w nieskończoność wierząc w jakieś cudne w poparciu odbicie. Zwycięstwo Dudy grzebie te resztki złudnych nadziei, bo wtedy symboliczna przewaga w Senacie w drodze transferu paru postaci zakończy erę politycznego blamażu.
Krzysztof Mielewczyk