Gra Gowina
6 kwietnia, 2020Życie to jest twarda gra. Mocniejszy wygrywa. Niekoniecznie mocniejszy siłą fizyczną. Może być mocniejszym stanowiskiem, intelektem czy też przekonaniem o swojej wyższości nad innymi. Ta ostatnia cecha jest szczególnie ważna w polityce. Bo polityka w życiu wielu ludzi, jest ważną sprawą. Tak jak całe życie człowieka, tak i polityka jest również twardą grą. A może nawet twardszą niż inne gry w ludzkim życiu.
Widać to jak na dłoni w działaniach opozycji. Przez lata politycy opozycji biegali po ulicach (i antyszambrowali na przedpokojach brukselskich salonów) ze słowem KONSTYTUCJA na ustach. A teraz jak sondaże im spadły, to krzyczą wniebogłosy, aby przełożyć wybory prezydenckie. Ale to, że przełożenie wyborów (bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego) jest łamaniem konstytucji, to już nie ma znaczenia. Amnezja ich dopadła? I zapomnieli, że jeszcze przed chwilą łamaniu konstytucji głośno się sprzeciwiali? Nie, nie zapomnieli. To jest gra, obłudna i bez skrupułów. I dlatego już nie krzyczą KONSTYTUCJA.
Oczywiście mają pretekst, epidemię koronawirusa.
Owszem, zdrowie ludzi to powód ważny. Ale są sposoby, aby wybory
przeprowadzić bez narażania ludzi na ryzyko zakażenia. Takim sposobem są wybory
w trybie korespondencyjnym. Tego opozycja jeszcze nie tak dawno, tak samo jak
przestrzegania konstytucji, również się domagała. Więc powinna być
usatysfakcjonowana, że PiS z musu, bo z musu, ale przychylił się do tego
żądania. Ale gdzie tam! Teraz, gdy PiS takie rozwiązanie proponuje, politycy
opozycji oczywiście na to nie pozwalają.
Pokrętna logika opozycji, ktoś może powiedzieć. Otóż nie, ta logika wcale
nie jest pokrętna. Wręcz odwrotnie bardzo prosta i konsekwentna. Ta logika to
odłożyć wybory, aby je potem wygrać. I stać się mocniejszym. Za każda cenę.
Hipokryzji, obłudy a także wykorzystywania tak zasadniczej sprawy dla
demokracji, jaką jest konstytucyjny termin wyborów. Oczywiście pod osłoną
wzniosłych słów o ludzkim życiu i zdrowiu. A tak tylko dla przypomnienia.
Jak ówczesny minister zdrowia w rządzie PO/PSL, B. Arłukowicz kazał zamykać
szpitale, to ludzkie życie i zdrowie jakoś nie było istotne.
I tak gra opozycja, twardo i bezwzględnie. Zdobyć
władzę. Stać się mocniejszym. Bo życie (polityczne) to twarda gra. Ale w tej
grze o termin wyborów prezydenckich, biorą udział nie tylko ugrupowania
opozycyjne. Do gry włączył się również Jarosław Gowin. Niegdyś członek
Platformy, który po przegranej walce z Donaldem Tuskiem o przywództwo Platformy
(tak, Gowin stanął wtedy przeciwko D. Tuskowi, mało kto o tym, dzisiaj
pamięta), stworzył nowe ugrupowanie, które pod obecną nazwą Porozumienie,
wchodzi w skład Zjednoczonej Prawicy.
Jarosław Gowin przedstawił alternatywę, zarówno wyborów korespondencyjnych
proponowanych przez PiS, jak i ich przełożenia na czas nieokreślony, według
żądań opozycji. Które to przełożenie, oczywiście dałoby opozycji pretekst do
powrotu, do tak jeszcze niedawnych oskarżeń o łamanie konstytucji i
praworządności. Otóż J. Gowin zaproponował zmianę konstytucji i wydłużenie
kadencji prezydenta na siedem lat, jednocześnie ograniczając ilość kadencji do
jednej.
Co to daje? Ano daje możliwość uniknięcia przeprowadzenia wyborów w czasie epidemii. Niewątpliwie jest to plus tego rozwiązania. Drugi plus to stabilizacja na dwa lata. Jednak patrząc na logikę (pokrętną lub prostą, w zależności od tego jak na to spojrzeć) postępowania opozycji, nie ma żadnej gwarancji na stabilizację. Jeżeli to rozwiązanie weszłoby w życie, to opozycja po zmianie konstytucji, natychmiast zacznie tę zmianę kontestować. I to, że do wprowadzenia tej zmiany, potrzebne byłyby głosy opozycji, nie ma żadnego znaczenia. Wolty opozycji, w sprawie przestrzegania konstytucji, praworządności, czy też wprowadzenia wyborów korespondencyjnych świadczą o tym naocznie. Wspomnijmy tylko możliwość głosowania korespondencyjnego. Jeszcze nie tak dawno, takiej możliwości opozycja się domagała. Dzisiaj na takie wybory, nie pozwala. Toteż nie ma żadnej wątpliwości, że opozycja do stabilizacji nie dąży. Więc ten plus stabilizacji jest wątpliwy.
Ale jest jeszcze trzeci plus. Dla Jarosława Gowina osobiście. Po wydłużeniu kadencji do siedmiu lat, obecny prezydent Andrzej Duda, nie będzie mógł kandydować ponownie. Potrzebni będą inni kandydaci. Toteż przed Gowinem otworzy się szansa walki o ten najwyższy urząd. Żeby jednak wybory prezydenckie wygrać trzeba mieć popularność. Sondaże pokazują, że Polacy, słusznie czy też nie, nie są entuzjastami przeprowadzania wyborów w czasie epidemii. I człowiek, który skutecznie doprowadzi do ich przeprowadzenia w innym terminie, zdobędzie popularność. I będzie miał szansę wybory prezydenckie wygrać. Otworzy się również szansa rewanżu. Jakiego? Zanim wyjaśnię, krótka dygresja.
Kiedyś dawno temu, zaraz po tym jak upadła komuna,
popularne było pojęcie nietrafiony kredyt. Oznaczało kredyt, który
kredytobiorca wziął a potem nie był w stanie go spłacić. I bank taki kredyt
umarzał (tak, taka była wtedy u nas Ameryka, oczywiście dla swoich tylko).
Takim ‘nietrafionym kredytem’ dla opozycji jest kandydatura M.
Kidawy-Błońskiej. I opozycja ewidentnie chce z tego ‘nietrafionego kredytu’ za
wszelką cenę się wycofać, czyli w terminologii kredytowej, chce tę kandydaturę
“umorzyć”. Jednocześnie opozycja ciągle marzy o powrocie Donalda
Tuska na białym koniu. Być może ‘wielki nieobecny’ faktycznie da się
namówić.
I wtedy miałby miejsce ten, wspomniany wcześniej rewanż. Bo przecież w 2013r.,
J. Gowin stanął do rywalizacji przeciwko D. Tuskowi o przywództwo w Platformie
Obywatelskiej. Wtedy, jak już wspomniałem, przegrał. Natomiast w 2022r., stawka
byłaby inna. Ale i wynik tego starcia mógłby być też inny. Jarosławowi Gowinowi
ambicji nie brakuje. Ciągle jest głodny sukcesu. Choć wiekiem młody już nie
jest, to zachowuje się jak młody wilk. A Donald Tusk, jeżeli trzymać się
takich (polityczno-animalistycznych) porównań, to już raczej tłusty kot.
Czy aby nie o to idzie gra Gowina?
Spekulacje, science fiction? Być może. Ale jak człowiek stosuje się do kwarantanny i apelu zostań w domu, to ten czas trzeba jakoś wypełnić. I polityczne dywagacje nasuwają się same.
Tadeusz Hatalski