Szpital Marynarki Wojennej tragediom odmawia

20 kwietnia, 2020 0 przez Redakcja

Minister Obrony Błaszczak odwołał komendanta Szpitala Marynarki Wojennej w Gdańsku-Oliwie. Komandor Jurczak, mimo obowiązku nie przyjął zaatakowanych koronawirusem pacjentów  Domu Pomocy Społecznej, odległego o kilkaset metrów dalej.  Uznał bez pośpiechu, że starcom lekarza podeśle po weekendzie. Odwrotnie, bo bez zwłoki zadziałał pomorski wojewoda Drelich i ulokował te ofiary wirusa w pełni mobilnym Szpitalu Zakaźnym.

Największa katastrofa autobusowa Europy wydarzyła się późnym popołudniem 2 maja 1994 na trasie Żukowo-Gdańsk. 32 osoby zginęły na miejscu, a 43 odniosło ciężkie rany.  Jako dziennikarz Polskiego Radia z reporterem Telewizji Polskiej Andrzejem Raduńskim byliśmy tam pierwsi jadąc za armią karetek na sygnale. Potem trzeba było dobiec do miejsca, które wręcz wyło z rozpaczy i relacjonować na żywo obrazy łamiące serca i dusze. Potem w Szpitalu Wojewódzkim operowałem mikrofonem między postawionym w stan najwyższej gotowości personelem – był dzień wolny od pracy – a ofiarami. Potem w Akademii Medycznej nagrałem rozmowę z kierowcą tragicznego autobusu PKS-u, który chwilę wcześniej odzyskał świadomość. Ode mnie dowiedział się, co się stało. Pamiętam do dziś jego pierwszą reakcję:,,…o Jezu, ja nie chciałem…,, . W tym czasie na oddziale chirurgii wszyscy ranni byli już operowani. Panowała troskliwa cisza. Nad ranem otrzymałem sygnał, że Szpital Marynarki Wojennej na Polanki w Oliwie miał odmówić przyjęcia i karetki poszkodowanych spod mundurowej lecznicy się rozjechały. Informację mi potwierdzono, więc za chwilę byłem na biurze przepustek szpitala. Warta odmówiła mi wejścia, a uprzedzony już komendant odmówił wywiadu.

Niezrażony sforsowałem płot placówki od strony lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i mijając zdębiałą sekretarkę z otwartym mikrofonem wpadłem do gabinetu komendanta.  Popijając w grubo rżniętych szklankach whisky z innym kolegą w fartuchu narzuconym na oficerskie epolety na początku nie był specjalnie oszołomiony. Wywiad był krótki, a wychodząc z uśmiechem pożegnałem w drzwiach nadal zdębiałą sekretarkę. Potem skandal obiegł chyba więcej, niż Polskę.  Dziś, w dobie politycznej i nie tylko poprawności, od lat preferowanego dziennikarstwa telefoniczno-internetowego taka reporterska akcja byłaby zdaje się, że nie do pomyślenia.  Wtedy nie zastanawiałem się, ilu wrogów będę miał więcej? I ile kół ratunkowych rzucą przyjaciele ówczesnemu komendantowi szpitala na Polanki, który bronił się twierdząc, że 2 maja wieczorem w dniu swego dyżuru opuścił stanowisko pracy udając na intensywne lekcje angielskiego.

Teraz pan minister Mariusz Błaszczak wykonał ruch personalny oczywisty. 18 maja odwołał komendanta Jurczaka, co zbiegło się 34-ą rocznicą skazania za współpracę z Radiem Wolna Europa ostatniego więźnia politycznego PRL. Był nim Józef Szaniawski, który walczył o prawdę katyńską i  honor płk. Kuklińskiego. Amnestią wypuszczony w Boże Narodzenie 1989. Wyrok 10 lat więzienia wydal sąd wojskowy.

Krzysztof Mielewczyk