Kaczyński stracił instynkt? Polemika do polemiki
21 kwietnia, 2020Wielce Czcigodny Panie Redaktorze Hatalski!
W wielu wątkach pozwolę sobie się z Panem nie zgodzić! Dawniej wyzwałbym Pana na ubitą ziemię, by Bóg raczył rozstrzygnąć, przy którym z nas stoi racja, który błyszczy w święte prawdy, a który kroczy doliną ciemności.
Cóż, demokracja rządzi się swoimi prawami i muszę Pana potraktować łagodnie, z wrodzoną sobie delikatnością.
Co budowano na Zachodzie po 45 roku? Powiedziałbym, że socjalizm z ludzką twarzą. Co z tego wyszło? Odwołam się tutaj do listu, który w 2013 r. ujawnił renomowany francuski dziennik ekonomiczny “Les Echos”. Maurice Taylor, dyrektor generalny amerykańskiego koncernu Titan International, do którego należy między innymi część marki Goodyear, był właśnie w trakcie negocjacji, które dotyczyły przenoszenia fabryki z Francji na Daleki Wschód. Pan Taylor pisze: „Byłem w Amiens kilka razy. Pracuje się tam po trzy godziny dziennie za bardzo wysokie płace – twierdzi Amerykanin. – Pracownicy mają godzinę różnych przerw, rozmawiają przez kolejne trzy godziny i dopiero trzy kolejne godziny pracują. Powiedziałem to w twarz związkowcom, a ci odparli, że to jest Francja! – stwierdza w liście Taylor. – Chińczycy wysyłają swoje opony do Francji i całej Europy, a wy tylko gadacie. Za pięć lat nawet Michelin nie będzie w stanie produkować opon w waszym kraju. Stracicie swój przemysł – twierdzi Amerykanin i dodaje, że jego koncern kupi jakąś chińską albo indyjską firmę i będzie tam produkował opony, które następnie trafią do Francji. Wy możecie sobie zatrzymać waszych tak zwanych robotników. Nie interesuje nas już w ogóle fabryka w Amiens – zakończył Amerykanin.
Oczywiście Francja, to nie cała Europa. Pamiętam rozmowę z kolegą, który na fali solidarnościowej emigracji przeniósł się do Niemiec. Po wielu latach, kiedy już miał tamtejsze obywatelstwo, brał udział w strajku organizowanym z przez związki zawodowe, wspierane przez komunistycznych aktywistów. Zdziwiłby się Pan z jaką sympatią wypowiadał się na temat niemieckich komunistów, którzy ten strajk organizowali. Ja się zdziwiłem, bo znałem tego człowieka z podziemia. Wydawało mi się, że prędzej sobie język odgryzie niż wypowie jedno dobre słowo o komunistach. Nie odgryzł sobie.
Do czego zmierzam? Ano do tego, że na Zachodzie budowano socjalizm, a nam się wydawało, że to jest czystej wody kapitalizm. Tymczasem był to socjalizm przeplatany z elementami kapitału, co nadawało temu przedsięwzięciu jakże ludzki wymiar.
Co budowano w PRL? Nie wiem! Chciałbym napisać, że przybytek, w którym „pracują” panie uprawiające najstarszy zawód świata, ale sądzę, że w takim siedlisku rozkoszy wiele rzeczy musi się zgadzać, że o kasie nie wspomnę. W PRL, tak na dobrą sprawę, nic się nie zgadzało, oprócz rzetelnie prowadzonego archiwum Służby Bezpieczeństwa i pałek na stanie ZOMO.
Ad rem.
Dla mnie socjalizm jest ideologią, która w procesie demokratycznym walczy o prymat na scenie politycznej. I jeżeli nie wisi nad nami castrowskie credo: „Socialismo o muerte!” (Socjalizm albo śmierć), to możemy, a nawet powinniśmy, ze sobą rozmawiać. Tak więc – dla mnie – określenie kogoś (jakiejś formacji politycznej) socjalistą nie jest żadnym epitetem, a stwierdzeniem faktu, który oceniam na podstawie (oczywiście) subiektywnych przesłanek. Dlatego prosiłbym jedynie o to, by mnie nie przypisywać do całej rzeszy toczących pianę i odmawiających p. Kaczyńskiemu (i PiS-owi) ludzkich cech, bo przecież publicznie nie będziemy rozprawiali o ułomnościach ludzkiego umysłu, nawet wówczas gdyby był oprawiony w profesorski tytuł. Szaleństwo (niestety) jest zaraźliwe, co można łatwo wywieść oglądając i czytając niektóre tytuły. I ma Pan oczywiście rację pisząc o „mediach związanych z opozycją”, które biegają za własnym ogonem. Jaka opozycja, takie i media! Chociaż nie wiem czy nie uprawiam tutaj jakiegoś uproszczenia, bo może należałoby przyjrzeć się nie mediom i opozycji, ale Elektoratowi, który łapie te wszystkie brednie, jak karp w stuletnim stawie.
Rozumiem jednak dlaczego socjaliści uciekają w pojęcie „socjalny”. W takich samych powodów, z jakich liberałowie uciekają w pojęcie „wolnościowy”. Donald Tusk „napsuł” liberałom tyle krwi, że człowiek traci więcej czasu na parowaniu szalonych i bezpodstawnych ataków, niż na rzeczowej dyskusji o problemach otaczającego nas świata. Tymczasem Tusk miał tyle wspólnego z liberalizmem, co Conchita Wurst z piękną kobietą, czy z kobietą w ogóle. Przy czym pan Tusk żadnym liberałem nie był, a pan Kaczyński socjalistą jest! Pobożnym socjalistą.
A propos owej „intelektualnej słabości”, to oczywiście odwołałem się do książki „Ostatni wywiad” z śp. panem prezydentem Lechem Kaczyńskim, który raczył tak dookreślić liberałów. Miał prawo. Oddałem z mańki, co jak Pan wie nie jest żadną przykrością wymierzoną w socjalistów, a tym bardziej w pamięć pana Prezydenta, a szermierczą umiejętnością władania bronią białą polegającą na zręcznym przerzuceniu szabli do lewej ręki. Też mam takie prawo…
W najbliższym czasie odniosę się do „prawa własności”, a właściwie jego braku. Wszystkie rządy po ’89 r, w tym rząd PiS, gwałcą przyrodzone i niezbywalne prawo do władania swoją rzeczą. I o tym w najbliższym czasie.
Łączę ukłony oraz wyrazy szczerego szacunku dla Wielce Czcigodnego Pana Redaktora!
Henryk Piec