Kościół w upadku

13 listopada, 2020 1 przez Konrad Dziecielski

„Jeśli Kościół sam tego nie zrobi, jeśli wy – księża, duchowni, biskupi nie zrobicie tego sami (…) to nie lewica będzie was usuwać, to my was będziemy usuwać. Won gorszycielom, won lawendowej mafii z kościoła – nawoływał 11 Listopada Robert Winnicki, jeden z liderów Ruchu Narodowego. Nie wiem skąd w p. Winnickim taka wiara, że katolicy są w stanie podstawić taczki pod niektórymi pałacami? Śpieszę donieść, że gdy Czarne Marsze wkraczały na tereny kościołów (przerywanie mszy świętych, dewastacje elewacji, wulgarne hasła pod świątyniami) katolicy jakby zapadli się pod ziemię. Taka sztuczka. W obronie świątyń stanęli nieliczni, w tym stadionowi chuligani, za co należy im się podziękowanie (ale o tym innym razem).   Otóż kościół (czyli my wszyscy wierzący) został skutecznie zdemobilizowany, rozbrojony nauką miłości, przebaczenia i pojednania. Kościół walczący, to nieliczna garstka skupiona wokół Bractwa Kapłańskiego Piusa X, która w ogólnym rozrachunku niewiele waży. Warto przypomnieć, że Bractwo było i jest zajadle zwalczane przez polskich hierarchów, które potrafiło dodać rękę innowiercom, a groziło karą kościelną za udział we Mszy Wszechczasów. I to powinno dać do myślenia.

Sama teza p. Winnickiego jest jak najbardziej słuszna, ale występuje on w roli chirurga, któremu zabrano instrumenty do przeprowadzenia operacji. Zabiegu – co warto podkreślić – na wagę życia. Jednak na tę operację musi zgodzić się sam zainteresowany, czyli hierarchowie, a na to się niestety nie zanosi. Nie widać także na horyzoncie nowego kardynała Wyszyńskiego, a tylko postać takiego formatu jest w stanie podźwigać polski Kościół z upadku.

Hierarchowie patrzą na historię i widzą, że Kościół wielokrotnie przeżywał kryzysy, niejednokrotnie był w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ale zawsze z tych zagrożeń (w dłuższej perspektywie) wychodził obronną ręką. Pewnie ta kalkulacja wygląda dzisiaj podobnie.  Jednak historia nie zawsze musi się powtarzać, życie piszę nowe scenariusze, a jeden z nich zakłada (zresztą o tym pisał Benedykt XVI), że Kościół „stanie się mały, w wielu wypadkach będzie musiał zaczynać wszystko od początku”. Czas się przygotować…

Konrad Dziecielski