Niech się spoci jałmużna!
1 lutego, 2021Mój znajomy prosił, by nie tykać instytucji, która w ciągu ostatnich 29 lat obrosła legendą, zarówno tą białą, jak i czarną. Ja nie o samej legendzie, lecz o procesach wokół niej zachodzących.
Otóż czytam, że skoro marszałek Karczewski nie wrzucił do puszki, to mógł przecież robić przelew. Albo, że polityk X czy Y nie ponaklejali sobie symboli, a przecież powinni. Wydaje się, że ci wszyscy komentatorzy pomylili jałmużnę ze słupem ogłoszeniowym, promującym krzykliwą akcję. Otóż darowizna wyrasta z potrzeby serca i nie może być „narzędziem” ślepym. „Niech się spoci jałmużna w ręku twym, zanim rozeznasz, komu ją masz dać” – czytamy w Didache, traktacie starożytnego chrześcijaństwa. Jeżeli więc darczyńca w żaden sposób nie utożsamia się z celami jakiejś akcji, nie ma żadnego obowiązku wspierania ją datkiem, czy promowania w jakikolwiek inny sposób. To wydawało się do tej pory oczywiste. Nie oczekujemy przecież od pani poseł Senyszyn, by wspomagała akcję Caritasu. Byśmy sobie nawet tego – jako katolicy – nie życzyli, sądząc właśnie, że ma w tym jakiś ukryty, wrogi Kościołowi, cel.
Ludzie, którzy publicznie zwracają uwagę, czyniąc z tego powodu zarzut, że brak wsparcia dla jakiś akcji jest czymś wielce karygodnym, kierują się niskimi pobudkami lub nie rozumieją istoty jałmużny. Chrystus mówił: „Gdy ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewica twoja, co prawica twoja czyni” . Czyn dobry w postaci ofiary ma być całkowicie bezinteresowny i znany jedynie Bogu. Ważna jest także nie tyle ilość czy wielkość złożonego daru, ile raczej wewnętrzne nastawienie dającego, czyli jego intencja.
W dzisiejszym świecie, gdzie wszystko jest powywracane do góry nogami, gdzie obalono wszystkie autorytety, gdzie potworny panuje chaos pojęciowy – jakże łatwo wyjść na trybunę i rzucić kamieniem w Bogu ducha winnego człowieka. Z drugiej strony jakże prosto jest wynieść miernotę do rangi herosa o lwim sercu.
Henryk Piec
Gdyby datek na Wielką Orkiestrę był jałmużną – Podpisałbym się pod tekstem wszystkimi pięcioma (sic!) kończynami. Jednak to jałmużna nie jest. To nie są pieniądze dla mojego potrzebującego bliźniego, tylko dla mnie. Coś w rodzaju ubezpieczenia. To ja (albo ktoś z mojej rodziny) mogę zachorować i wtedy sprzęt zakupiony przez Owsiaka może uratować mi życie, względnie przynajmniej przyspieszyć diagnozę.
Nosząc serduszko (ja wspieram Orkiestrę, ale – żeby zbędnie nie jątrzyć – nie daję sobie go przykleić) manifestujemy. Mówimy “źle oceniam działania władz w dziedzinie ochrony zdrowia i dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce”. Zwłaszcza ostatnio – kiedy rząd (nie tylko nasz) nie daje sobie rady z epidemią, a nasi reprezentanci w Parlamencie zabierają nam resztki wolności osobistej uchwalając kuriozalną ustawę, która pozwala bez orzeczenia sądu pozbawić człowieka wolności i stosować wobec niego środki przymusu, po to by go np. zaszczepić wbrew jego woli – ta manifestacyjna funkcja serduszek jest szczególnie widoczna.
Dlatego moim zdaniem zasadne jest rozliczanie polityków z ich postawy wobec Orkiestry. Dlatego też dawanie “tak, żeby każdy widział, że dałem” (zwłaszcza w przypadku osób publicznych) jest także deklaracją nieufności do władzy.
Jeżeli są to pieniądze dla Pana, to źle je Pan inwestujesz, do czego masz Pan oczywiście prawo. Jak mawia pewne stare porzekadło: Nie mój cyrk, nie moje małpy. Popatrzmy na liczby. W 2020 r. na służbę zdrowia zaplanowano w budżecie państwa kwotę na poziomie 107,6 mld zł. Dla ułatwienia przyjmijmy, że WOŚP zebrała 200 mln zł. Łatwo obliczyć, że w skali budżetu państwa jest to…0,2 proc! – minus, to co Fundacja pobiera na własną działalność. Powtarzam raz jeszcze, nic mi do tego co ludzie robią ze swoimi pieniędzmi i nic mi do tego, co p. Owsiak robi z tymi datkami. Jeżeli p. Owsiak podlewa piasek w Jarocinie, by młódź mogła wytaplać się w błocie, to przecież ich sprawa. Przyjmując Pańską optykę mógłbym zechcieć zapytać polityków odnoszonych się do wartości chrześcijańskich czy popierają dzieła Caritasu, a jeżeli popierają, to dlaczego tym się nie afiszują? Mógłbym, ale nie zapytam z tych samych powodów, które wyłożyłem (mam nadzieję, że w sposób jasny) Panu na wstępie. Dla tych, którzy psioczą na p. Owsiaka mam jedną radę: Nie gardłujcie tyle, zróbcie własną orkiestrę i pokażcie, że potraficie.
Pan mnie statystyką, to ja operuję faktami. Spróbujmy się leczyć nie korzystając ze sprzętu Orkiestry. W Sopocie (stacja pogotowia i przychodnia na Chrobrego) to są 2 karetki na 5 (40%), 1 na 2 ultrasonograf, ale nie 50, tylko co najmniej 80%, bo USG “rządowe” jest z lat 90., a “owsiakowe” 20 lat młodsze i w przeciwieństwie do tego pierwszego działa codziennie. Pełne wyposażenie gabinetu chirurgii dziecięcej (100%). Oczywiście wiem, że nic od Orkiestry nie dostał np. dermatolog, ani okulista (100% dla rządu), ale i tak po podliczeniu wartości sprzętu wyjdzie znacznie więcej, niż 0,2%. Może to wynikać z faktu, że więcej rządowych pieniędzy się marnuje, albo z tego, że Owsiak to wyłącznie inwestycje, a rząd wydaje też na pensje (z czego 17% zaraz zabiera, jako podatek), na prowadzenie szkoleń itp. itd.
Myślę jednak, że nie jest to miejsce na ocenę skuteczności orkiestry. Przynajmniej ja nie w tym celu pisałem swoją polemikę. Chciałem Ci tylko zwrócić uwagę, że wspierając WOŚP inwestujemy (także) w swoje zdrowie. Na ile jest to rozsądna inwestycja, a na ile nie – możemy dyskutować. Jednak sam fakt, że robimy to m.in. dla siebie powoduje, że tych datków nie powinno się nazywać jałmużną.