Wyrywamy włosy z klaty!

2 lutego, 2021 0 przez Konrad Dziecielski

Źle się dzieje w państwie polskim, źle – że sparafrazuję z „Hamleta”, a prawda zawsze musi być, jak ta oliwa na wierzchu, po stronie naszych „starszych braci w wierze”. Warto się tutaj na moment zatrzymać, bo jak dowodzi ks. profesor  Waldemar Chrostowski, Jan Paweł II nigdy nie użył takiego określenia. W przemówieniu (1986 r.) w synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział m.in.: „Religia żydowska nie jest dla naszej religii «zewnętrzna», lecz w pewien sposób «wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”. W przekładach tego przemówienia wyrzucono słowa „w pewien sposób”, na skutek czego formuła stała się bezwarunkowa. I to jest właśnie ów wielki teologiczny błąd, który oznacza poważne zafałszowanie wypowiedzi papieskiej i wypaczenie samych podstaw teologicznych relacji chrześcijańsko-żydowskich”.

Wróćmy jednak do meritum niniejszego felietonu. Otóż za kilka dni sąd (prawdopodobnie) ogłosi wyrok w sprawie, jaką p. Filomena Leszczyńska wytoczyła prof. Janowi Grabowskiemu i prof. Barbarze Engelking, którzy w książce „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” mieli w niewłaściwym świetle przedstawić sołtysa oskarżonego o współudział w wydaniu Żydów Niemcom, a który to sołtys był rodzonym stryjem p. Filomeny (piękne imię). Warto dodać, że jest to proces cywilny, jaki każdy może wytoczyć każdemu, z byle jakiego powodu, ważne by dowód był przekonujący, a prawo zostało złamane.  Od tego czy zostało złamane, a dowody są mocne, jest – właśnie – sąd.  Powód procesu – przyznacie państwo – nie byle jaki, bo współpraca z Niemcami, którym wydawano ukrywających się Żydów. Ja jednak nie o tym.

Na kilka dni przed wyrokiem głos zabrał prezes organizacji zabrał  prezes Towarzystwa Przyjaźni Izrael – Polska p. Henryk Zvi Kelner: „Nie możemy zostać obojętni wobec procesu sądowego prowadzonemu przeciwko historykom opracowania „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”. My potomkowie Żydów Polskich nie chcemy, aby historia naszych rodzin przepadła w dymie krematoriów, w rowach leśnych, w popiołach synagog i w tysiącach zapomnianych miejsc na ziemiach polskich. To nie badacze i naukowcy powinni być postawieni przed sądem, lecz wszyscy sprawcy naszej tragedii. My, przedstawiciele Żydów Polskich jesteśmy wdzięczni badaczom tej tragicznej historii” – stwierdzili p. Kelner. Treść oświadczenia jest jak najbardziej zrozumiała i czytelna, ale do tej konkretnej sprawy…nic nie wnosi. Można nawet odnieść wrażenie – chociaż jest to skrajna i niczym nie potwierdzona opinia – że p. Kelner próbuje wywrzeć na sąd poza procesową presję.

Również dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN Zygmunt Stępiński zechciał zabrać w sprawie głos: „Z ubolewaniem przyjmuję pozbawione podstaw merytorycznych ataki – personalne oraz instytucjonalne – na badaczy, którzy zgodnie z najlepszymi praktykami i standardami obowiązującymi w świecie naukowym, realizują misję odkrywania faktów i zjawisk dotyczących jednego z najtragiczniejszych okresów w historii Polski i świata” – napisał dyrektor muzeum. Pełna zgoda! Jeżeli państwo profesorowie – przy pisaniu książki – zachowali standardy „obowiązujące w świecie nauki”, to tutaj sprawa jest prosta, prawda nie potrzebuje obrońców – prawda sama się obroni!

Oczywiście, gdyby okazało się (w co nie sposób uwierzyć), że p. profesorowie – nazwijmy to – pomylili się, no to mamy sporych rozmiarów klops. Pomylić się rzeczą ludzką, ale czy warto wyrywać włosy z klaty nad procesem cywilnym?! Zastanówmy się. Gdyby p. Filomena wygrała, oczywiście nie ma takiej możliwości, ale gdyby…Trzeba byłoby już później uważać, na to się piszę i mówi. Ale po co uważać, jak nie o to, w tej całej historii tu chodzi.

Role zostały już dawno obsadzone, aktorzy “wykuli” na pamięć swoje kwestie, publiczność w napięciu czeka, aż kurtyna pójdzie do góry. I co najważniej, już wiadomo kto ma za to wszystko zapłacić.

Konrad Dziecielski