Fiskalne państwo „pobożnych” socjalistów.

15 lutego, 2021 1 przez Bartosz Józwiak

Rząd właśnie zapowiedział nowy haracz podatkowy. Tym razem ma się to nazywać opłatą solidarnościową od reklam w mediach, a faktycznie jest kolejnym, zwykłym podatkiem, który rząd chce ściągać z podmiotów gospodarczych. Powoli więc zbliżamy się do 60 nowych podatków wprowadzonych przez rząd specjalisty od prezentacji w Power Poincie i zwykłej PR-owskiej ściemy.

Do tego, że ten rząd (nie cały, ale jego część i niestety sam jego lider) są wyznawcami fiskalizmu, socjalizmu gospodarczego i bardzo sprawnymi prestidigitatorami w suflowaniu ludowi kolejnych ściem, to już przywykliśmy, gdyż od roku żyjemy w rygorze zamordyzmu covidowego, który tylko fanatycy i opłacani sowicie naszymi pieniędzmi demagodzy oraz idioci uznają za racjonalny. Ale zostawmy przypadek kliniczny pana Niedzielskiego i jego żenujących doradców z tytułami profesorów (w tym przypadku mamy akurat jak na dłoni całą patologię w polskiej nauce; profesorem nie zostaje się widać za wiedzę, ale za układy). Wróćmy do nowego podatku. Podatek ten oczywiście nie zniszczy mediów opozycyjnych. Spowoduje tylko jedno: koszty zamieszczenia reklamy będą wyższe o wartość rządowego haraczu, a w konsekwencji towary reklamujących się firm (a żadna z reklamy nie zrezygnuje, gdyż byłoby to rynkowe samobójstwo) będą miały wyższą cenę. Czyli finalnie podatek zapłaci konsument. Czyli my wszyscy. A więc rząd opodatkowuje de facto każdego z nas. Zresztą jak zawsze. I tyle. Proste jak przysłowiowy drut.

Ale zobaczmy jeszcze, na co ma iść ten podatek: na fundusz zdrowia 50% (to tak z jednej strony by zamydlić oczy i dać możliwość mówienia: zobaczcie, ta opozycja nie chce dać na zdrowie Polaków; dobrze na to możemy się zgodzić, jeśli chodzi o wydatkowanie, ale pod warunkiem, że niejaki Niedzielski wyląduje na bruku), 15% na zabytki, fakt szczytny cel. Ale aż 35 idzie na działanie, z których czerpać będą rządowe tuby. Czy misja edukacyjna itp. nie będzie mogła być pretekstem by znów dofinansować żenadę medialna w postaci TVP pana Kurskiego? Czy walka z wykluczeniem internetowym nie może posłużyć do finansowania alternatywnych platform w typie Albikli? Oczywiście, że tak może być i moim zdaniem będzie. I tu jest ukryta istota: kolejny raz rząd okrada podatnika, ale perfidia jest taka, że komercyjni nadawcy mogą finalnie składać się na finansowanie swojej rządowej, bądź około rządowej konkurencji. Czyli marksizm w pigułce: burżuje wyprodukują sznur, na którym ich powiesimy. I jak tu nie mówić, że komunizm jest u nas żywy jak nigdy?

Na tle tych wszystkich oczywistości niebywale żałośnie brzmią tragikomiczne opowieści ministra Andruszkiewicza, że w innych krajach Europy też jest taki podatek. To ja może ę zapytam mojego byłego kolegę z ław poselskich: czy wprowadzicie także aborcję na życzenie bo tak jest w wielu innych krajach (no tu mieliśmy już cząstkową odpowiedź, że wola taka by była, ale chyba jednak jeszcze boicie się Pana Prezesa i na nasze szczęście, że on jest), czy wprowadzicie eutanazję, małżeństwa jednopłciowe itd., bo one też są w wielu krajach Europy? No właśnie. Używacie argumentów na poziomie przedszkolaków. A ja mam gdzieś czy w jakimś państwie jest jakiś zamordystyczny podatek. Ja chcę by moje państwo mnie nie gnębiło takimi rzeczami. Ale by to pojąć trzeba by włączyć myślenie, a nie płynąć w rytmie bmw. Wielcy świata internetowego się śmieją z waszych napuszonych dyrdymałów co to im niby zrobicie, to swoje małe kompleksy kolejny raz leczycie szabrując w naszych portfelach.

I kluczowe pytanie: dlaczego pomysł na kolejny haracz podatkowy. Ano pan Premier i jego przyboczni czarnoksiężnicy od finansów weszli wreszcie do skarbca zwanego budżetem i zobaczyli, że hula po nim wiatr. Że na swoje socjalne fanaberie, fundujące kolejne wyborcze przyklepywanie własnych stołków wydali nie tylko to co mieli, ale znacznie więcej i obok pustego skarbca (budżetu) znaleźli jeszcze weksle bez pokrycia jakie wystawiali przyszłym pokoleniom by napełnić własne korytko. A więc trzeba kogoś złupić. Wszak nie mogą to być banki i instytucje finansowe bo to było nie było branżowi koledzy Premiera i  mimo, że finalnie zapłaciłby i tak podatnik, to jednak po co kolegom szargać reputację. Przedsiębiorcy? Było by idealnie ale tych Premier i niejaki Niedzielski już zarżnęli bezmyślnym i przeciwskutecznym lockdownem, a trudno łupić trupa. No można bolszewicką metoda wyrywać złote zęby itd., ale to trochę mało na powstałą pustkę (choć oczywiście metody bolszewickie naszej władzy wstrętne nie są bo towarzysz Puda w klasycznie bolszewicko-stalinowskim stylu niszczy właśnie branżę norkową, zapewne w duchu nakazów towarzysza Czabańskiego; wróciliśmy do PKWN i lat 40-tych XX w.).

No to co robić? Najlepiej uderzyć w media, bo lud ma dość ich demagogii (to fakt obie strony barykady nie podają już wiadomości tylko żenującą, polityczną, partyjną demagogię). Tyle, że jak pisałem wyżej to nie media zapłacą nowy rządowy haracz ale podatnicy, konsumenci. Ale rząd ma nas za idiotów i myśli, że nic nie pojmiemy. A ja pytam dlaczego budżet jest pusty, a deficyt oficjalnie wynosi 85 miliardów (faktycznie na 100% więcej)

Może dlatego, że rząd pieniędzy budżetowych używa dla zapewnienia sobie poparcia społecznego? A może z powodu apanaży rządowych prominentów? A może z powodu niesłusznie wypłacanych poselskich dodatków (np. kilometrówek)? A może po prostu dlatego, że ten rząd, jak i poprzednie, jest zwyczajnie niegospodarny i dba tylko o swoją kiesę. Nie dajmy się kolejny raz zwodzić. Zrozummy, że to nas okradają.

Bartosz Józwiak, prezes Unii Polityki Realnej