Z ręką w nocniku!

18 listopada, 2021 0 przez Konrad Dziecielski

Kanclerz Merkel rozmawiała z prezydentem Łukaszenką. Długo i dwa razy. Musiało to zaboleć naszych decydentów, bo w końcu prezydent Duda oświadczył, iż żadne uzgodnienia, zawarte ponad naszymi głowami nie będą przez nas honorowane. Deklaracja jak najbardziej słuszna, ale niestety mleko się już wylało. „Ostatni dyktator” Europy został na naszych oczach namaszczony olejkami świeckimi przez sama cesarzową UE. Na nic zgrzytanie zębami, pięści do nieba wznoszone, ręka złożona na rękojeści szabli…Przywódcy UE po raz kolejny pokazali Polsce, gdzie jest jej miejsce w szeregu i jakie zaszczytne zadania spoczywają na naszych barkach. Do tych ostatnich należy przyjmowanie na klatę kamieni i butów lecących ze strony (chcących lepszego życia) miłujących pokój imigrantów. Rozmowy – zdają się mówić przywódcy UE – to umiejętność z wyższej półki, której to sztuki Polacy powinni uczyć się od lepszych, czyli od nich.

I po co było tak się rzucać na prezydenta Łukaszenkę? Mają za plecami taką „potęgę” jak UE, to można (co najwyżej) rzucić się do Bugu. Ale i to trzeba umieć pływać! Przypominam mi się (tak zupełnie na marginesie) postać prezydenta Ignacego Mościckiego. Człowiek obyty na salonach, inteligentny i musiał orientować się, że jest przecież tylko FIGURANTEM. Rzeczywiste decyzje zapadały w innym miejscu i podejmował je kto inny – Piłsudski. I to było oczywiste dla wszystkich przytomnych obserwatorów ówczesnej sceny politycznej. Piłsudczycy ułożyli nawet taki  krótki wiersz, który i dzisiaj powinien znać każdy raczkujący polityk:

„Tyle znacy, co Ignacy

A Ignacy gówno znacy”.  

Aż się nieprzyjemnie zrobiło…

Konrad Dzieiclski