Papierowy tygrys
1 marca, 2020„Nie jestem i nigdy nie będę żoną, która milczy, nie ma swojego zdania i chowa się za ogrodzeniem prezydenckiego pałacu, statystuje tylko mężowi” – powiedziała pani Paulina Kosiniak – Kamysz, prywatnie żona ex-premiera z PeSeLu. Był to oczywista aluzja skierowana w stronę obecnej Pierwszej Damy, od której opozycja (przy każdej nadarzającej się okazji) domaga się zajęcia stanowiska, a najlepiej gdyby była to wizja w kontrze do polityki prezydenta, prywatnie jej męża. Należy wątpić w szczerość słów pani Pauliny. Dlaczego? Otóż żona szefa PeSeLu miała dobrą okazję, by wyrazić swoje zdanie, nie chować się za plecami męża, nie statystować, mogła wyjść przed szereg, do mediów i w świetle jupiterów powiedzieć, co jej w duszy gra.. gdy jej mąż był wicepremierem, a PeSeL w koalicji z PO. Mogła zresztą zająć stanowisko już na konwencji, gdy jej mąż poruszył kwestię kwoty wolnej od podatku, wskazując Słowację, gdzie wynosi ona 18 900 PLN, a w Polsce – 3 091 PLN. Czyż nie było lepszego momentu, by p. Paulina wstała i zapytała męża: „Tygrysie, a co ty zrobiłeś w tej sprawie, gdy byłeś wicepremierem?”. Można było wybić się na niepodległość tu i teraz, a nie obiecać, że dopiero w przyszłości, to prezydent Kosiniak-Kamysz publicznie nasłucha się od swojej żony. Jestem jakoś dziwnie spokojny, że wiarygodność p. Pauliny nie zostanie wystawiona na próbę. I nie dlatego, że wyborcy nie lubią polityków obrotowych, a takim jest szef PeSeLu, ale dlatego, że są lepsi od niego gracze, co oczywiście nie oznacza, że lepsi dla Polski.
Henryk Piec