Od rewolty do czapki z gwiazdką
3 kwietnia, 20201 maja 1975 w więzieniu Stammheim rozpoczął się proces przeciwko kierownictwu Frakcji Armii Czerwonej. Baaderowi, Meinhof, Ensslin i Raspe został postawiony zarzut dokonania 6 zamachów bombowych, 4 zabójstw i 34 prób zabójstwa. W odczytanej niespełna dwa lata później sentencji wyroku znalazł się także zapis, mówiący o założeniu i kierowaniu organizacją kryminalną o charakterze zbrojnym – wszyscy oskarżeni zostali skazani na dożywotnie więzienie.
W trakcie procesu, Baader, Ensslin, Meinhof i Raspe wielokrotnie poddawali krytyce system polityczno-społeczny Republiki Federalnej Niemiec, a same Niemcy przedstawili jako „amerykańską kolonię, administrowaną przez byłych nazistów”. Kierownictwo R.A.F. wypowiadało się także bardzo krytycznie o „amerykańskim imperializmie, zbrodniach ponadnarodowych koncernów, południowoafrykańskim rasizmie i głodzie jako sposobie kolonizacji krajów trzeciego świata”.
9 maja 1976 roku w historii R.A.F. nastąpił nagły zwrot – nad ranem funkcjonariusze służby więziennej znaleźli w celi martwą Ulrike Meinhof. Według policji było to samobójstwo – członkowie R.A.F. utrzymywali, że Ulrike została zamordowana. Aby nie dopuścić do dalszych spekulacji i powstania martyrologicznej legendy, władze powołały międzynarodową komisję lekarską, która potwierdziła orzeczenie policji. Wkrótce Meinhof została pochowana na berlińskim cmentarzu w dzielnicy Mariendorf – jej śmierć nakręciła jeszcze bardziej spiralę przemocy. Republika Federalna Niemiec znalazła się w najcięższym kryzysie politycznym od początku swojego istnienia.
Zwycięstwo cywilizacji
Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku w sprawie kierownictwa R.A.F. ruszyła nowa fala terroru. 7 kwietnia 1977 roku w Karlsruhe został zastrzelony prokurator generalny Siegfried Buback. Kolejną ofiarą padł przewodniczący zarządu Dresdner Banku, Jürgen Ponto, którego zastrzelono 30 lipca podczas próby uprowadzenia. 5 września został porwany Hanns-Martin Schleyer – przewodniczący Niemieckiego Związku Przemysłowców, szef Niemieckiego Związku Pracodawców oraz członek zarządu koncernu Daimler-Benz. „Komando Siegfried Hausner” zażądało za jego uwolnienie Andreasa Baadera, Gudrun Ensslin, Jan-Carl Raspe, Vereny Becker, Wernera Hoppe, Karl-Heinza Dellwo, Hanny Krabbe, Bernda Rössner, Ingrid Schubert, Irmgard Möller i Güntera Sonnenberga.
Tym razem niemiecki rząd okazał się bardziej stanowczy – mimo rozpaczliwych próśb syna i żony porwanego przemysłowca, władze nie podjęły dialogu z terrorystami. Aby zwiększyć presję na władzę, 13 października oddział palestyńskich terrorystów porwał samolot Lufthansy „Landshut”, na którego pokładzie znajdowało się 91 osób. Reakcja kanclerza Helmuta Schmidta była natychmiastowa – do somalijskiego Mogadiszu wysłana została elitarna jednostka antyterrorystyczna GSG9. 18 października samolot został odbity z rąk porywaczy. W kilka godzin później Andreas Baader, Gudrun Ensslin i Jan-Carl Raspe już nie żyli – oficjalny komunikat stwierdzał, że Ensslin się powiesiła, a Baader i Raspe zastrzelili się z przemyconych do cel pistoletów.
Jeszcze tego samego dnia kanclerz Schmidt ogłosił, że niemieckie państwo prawa odniosło zwycięstwo nad lewackim terrorem i bezprawiem. Prezydent Walter Scheel dorzucił jeszcze, że zakończenie wojny z R.A.F. było zwycięstwem cywilizacji nad barbarzyństwem. Następnego dnia francuska żandarmeria znalazła pod Miluzą porzucone audi 100. W jego bagażniku leżały zwłoki sześćdziesięciodwuletniego Hannsa Martina Schleyera.
Po śmierci swoich przywódców R.A.F. straciła impet. Wprawdzie nadal starała się wprowadzać przy pomocy terroru „idee światowej rewolucji, jako odpowiedź na imperializm globalnego państwa”, jednak nie były to już tak spektakularne akty przemocy, jak dotychczas. W starciach z policją ginęli kolejni aktywiści R.A.F., coraz więcej lewackich terrorystów trafiało do więzień. Niektórzy z nich podejmowali strajki głodowe, inni dawali się nakłonić do zaniechania terroru.
Po zjednoczeniu Niemiec, terroryzm w wydaniu lewackiej R.A.F stracił całkowicie rację bytu. Członkowie Frakcji Czerwonej Armii utracili wsparcie wschodnioniemieckiej bezpieki – jak wynika z kartotek, przejętych przez zachodnioniemieckie służby specjalne, STASI dostarczała terrorystom fałszywe dokumenty i broń, udzielała im schronienia, szkoliła i koordynowała przygotowywane zamachy. Po upadku muru szczegóły tej współpracy trafiły do środków masowego przekazu, zaś zdekonspirowani terroryści powędrowali do więzień.
Ostatnimi ofiarami lewackiego terroru byli dyrektor Deutsche Bank Alfred Herrhausen – zabity w 1989 roku, oraz szef berlińskiego Treuhandu, Detlef Rohwedder, na którego zamachu dokonano wiosną 1991 roku.
Romantyczny epilog
Od wydarzenia, które bezpośrednio doprowadziło do wybuchu „Niemieckiej Jesieni”, miną wkrótce 53 lata – 2 czerwca 1967 r. w Berlinie Zachodnim zamordowany został 26-letni student, Benno Ohnesorg, jego zabójcą był policyjny snajper, Karl-Heinz Kurass, który w roku 2009 okazał się prowokatorem wschodnioniemieckiej STASI. 20 kwietnia 1998 roku, członkowie Rote Armee Fraktion, w liście przesłanym do agencji Reutersa, ogłosili ostateczne rozwiązanie bojówki. Tym samym najbardziej bezwzględna w powojennej historii Niemiec lewacka grupa terrorystyczna przeszła do historii. Trwająca trzy dekady wojna państwa niemieckiego z lewackim terroryzmem kosztowała życie 146 osób.
Dziś bohaterowie tamtych lat w większości prowadzą tzw. normalne życie. Po podpisaniu „lojalki” byli terroryści R.A.F. wyszli z więzień i zapomnieli o światowej rewolucji. Niektórzy, jak Horst Mahler – obecnie adwokat i członek jednej z neofaszystowskich partyjek – przeszli na drugą stronę barykady. „Zdrada” przytrafiła się także obrońcy Gudrun Ensslin, przyjacielowi Dutschkego, Meinsa i Mahlera – Otto Schily, bo o nim mowa, został federalnym ministrem spraw wewnętrznych w socjaldemokratycznym rządzie kanclerza Geharda Schrödera. Niewiele z ideałów młodości zachował również były wicekanclerz i minister spraw zagranicznych RFN, Joschka Fischer – niegdyś aktywista grupy „Revolutionärer Kampf”, skazany na 6 dni aresztu za udział w walkach ulicznych przeciwko wojnie wietnamskiej. Podobnie jego przyjaciel, żydowsko-francusko-niemiecki zadymiarz Daniel Cohn-Bendit, który za niestosowne zachowanie podczas procesu o podpalenie frankfurckich domów towarowych został siłą wyprowadzony z sali sądowej – od roku 1994 Cohn-Bendit był wielokrotnie posłem do Parlamentu Europejskiego z ramienia niemieckich lub francuskich Zielonych (na przemian), oraz członkiem Komisji Gospodarczej i Monetarnej oraz Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego. Jego politycznej kariery nie przerwały nawet oskarżenia niemieckiej dziennikarki Bettiny Röhl, która w 2001 roku zarzuciła mu pedofilię…
I na tym właściwie historia Niemieckiej Jesieni, Frakcji Czerwonej Armii i „Pokolenia 68”, które z walki o „socjalizm z ludzką twarzą” uczyniły swoim tragicznym credo, powinna się zakończyć. Powinna, ale stało się inaczej – R.A.F. doczekała się gloryfikacji, tak jak to często bywa z bohaterami wojen, rewolucji i heroicznych powstań. Lewacki terroryzm nie tylko nie został zapomniany, lecz stał się wdzięcznym tematem dla historyków, politologów i dziennikarzy. Przeniknął również do popkultury i świata mody – młodzież na całym świecie nosi na koszulkach podobizny Ernesto Che Guevary, Ulrike Meinhof, Andreasa Baadera i innych „lewackich męczenników”. Pod Bramą Brandenburską, w zjednoczonym Berlinie, siedzą handlarze legend okutani w syberyjskie papachy. Sprzedają okruchy muru, komunistyczne mundury, płaszcze, hełmy, pasy i bagnety. Ich stragany przykryte są czerwonymi sztandarami, na których w równiutkich szeregach, leżą ordery z Leninem, Stalinem i Mao… I tak z idei globalnej rewolucji pozostała jedynie czapka z czerwoną gwiazdką.
Krzysztof Maria Załuski
Prozaik, publicysta, wydawca, absolwent politologii. Urodził się w Gdańsku w roku 1963. Debiutował w Radio Gdańsk w październiku 1980 roku. Jest autorem następujących książek: „Tryptyk bodeński” (1996) – niemiecka edycja „Bodensee Triptychon” (2000), „Szpital Polonia” (1999), „Wypędzeni do raju” (2010), oraz „Imigranci” 2015). Na motywach jednego z jego opowiadań TVP zrealizowała film „Wszyscy jesteśmy obcy” (reż. Krzysztof Magowski). Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego. Współpracował z rozgłośniami radiowymi i prasą w Polsce, Niemczech, Holandii, Szwajcarii i Kanadzie. W Niemczech prowadził wydawnictwo „b1 Verlag” i kwartalnik kulturalno-społeczny „Bundesstrasse 1”. Po powrocie do Polski założył i redagował Pomorską Gazetę Opinii „Riviera” – w roku 2015 pismo to otrzymało wyróżnienie SDP w kategorii mediów lokalnych za podejmowanie tematów ważnych dla ich społeczności.