Testy i zgony – kto manipuluje?
14 kwietnia, 2020Pod względem skutków epidemii koronawirusa, Polska jest prawdziwą zieloną wyspą, na tle innych krajów europejskich. W czasie Świąt poświęciłem chwilę na zebranie danych. Oto jak wyglądała sytuacja 12-go kwietnia, czyli w pierwszy dzień Świąt. Pierwsza liczba pokazuje ilość zakażonych a druga ilość zmarłych:
Hiszpania – 166 019 /16 972, Włochy – 156 000 / 19 899, Wlk. Brytania – 84 279 / 10 612, Niemcy – 32 282 / 2 673, Francja 14 393 / 5 140.
A jak jest u nas? Otóż w Polsce dnia 12-go kwietnia, liczby te wynosiły odpowiednio: 6 674 / 232.
W stosunku do Hiszpanii, która ma podobną liczbę ludności, ilość zmarłych z powodu koronowirusa jest u nas 73-krotnie mniejsza! Natomiast w Niemczech, ludzi jest około dwa razy więcej niż u nas, natomiast chorych z powodu koronawirusa jest tam jedenaście i pół razy więcej.
Tak wygląda sytuacja. I wydawałoby się, że można się tylko z tego cieszyć, że zagrożenie koronawirusem w tak znikomym stopniu dotknęło Polaków. Niezależnie od tego czy jest to zasługa rządu, czy też wynika to z innych przyczyn, np. większej genetycznej odporności Polaków lub jakiegokolwiek innego powodu. Niestety nie wszyscy się cieszą.
W mediach związanych z opozycją, ciągle przewija się temat testów. Że ich nie ma, że się nie robi tym wszystkim, którzy tego potrzebują. I wniosek jest następujący. Ponieważ testów się nie robi tyle ile potrzeba (co jest oczywiście nieprawdą), to i ilość zakażonych jest mała i nie odpowiada rzeczywistości. „Spada liczba zakażeń, bo… spada liczba testów?” – tak wieszczy tytuł w portalu naTemat. Oczywiście na końcu zdania jest znak zapytania. Żeby nie było, że kłamią. Skądże, oni zadają tylko pytanie. A najdalej idący argument kontestujących jest następujący – nie robić testów to nie będzie żadnych zarażeń. Na pierwszy rzut oka, takie oskarżenie wydaje się racjonalne. Jednak tylko na pierwszy, ale o tym za chwilę.
Kwestionowana jest też liczba zmarłych. „Zgonów na koronawirusa może być więcej niż podają oficjalne statystyki” – tak z kolei alarmuje radio TOKFM. Dlaczego więcej? Bo podobno lekarze są zmuszani do wpisywania innej przyczyny zgonu niż koronawirus. Nieważne, że podobno. Wieść o zaniżaniu ilość zmarłych (z powodu koronawirusa) poszła w świat. A informacja – rząd manipuluje danymi – znajduje podatny grunt wśród zwolenników opozycji.
Dobrze, załóżmy, że rząd nie robi tyle testów, ile potrzeba. I manipuluje liczbą zmarłych. A w związku z tym liczba zakażonych nie odpowiada ich prawdziwej liczbie. A z kolei ilością zmarłych rząd manipuluje podając inne niż koronawirus, przyczyny śmierci.
W takim razie, jeżeli rząd manipuluje testami, to gdzie są ci wszyscy chorzy, którzy nie zostali przetestowani? Przecież ilości chorych nie da się zmanipulować. Jeżeli ktoś jest chory to idzie do szpitala. We Włoszech, w Hiszpanii, we Francji dla chorych z powodu koronawirusa brakuje miejsca w szpitalach. U nas jednak to się nie zdarzyło. Gdyby taki przypadek się zdarzył, to paski (i nie tylko paski) w telewizji co ‘całą prawdę całą dobę’ krzyczałyby pod niebiosa, że brakuje miejsca dla chorych. A przecież nie krzyczą i nie piszą.
Czyli co z tego wynika? Ano, że chorych jest mniej więcej tyle ile podają oficjalne komunikaty. Miejsca w szpitalach (zarówno te wolne jak i te zajęte), są tego najlepszym i wiarygodnym sprawdzianem.
I druga sprawa. Ilość zmarłych, podobno też zaniżana. Poprzez klasyfikowanie zmarłych pod innymi chorobami. Zróbmy więc podobne założenie jak przy zakażeniach. Że faktycznie, zgony są klasyfikowane inaczej niż to jest naprawdę. W takim razie, jeżeli zgonów z powodu koronawirusa jest dużo więcej, to niezależnie od tego, jak te zgony są kwalifikowane, średnia wszystkich zgonów powinna być zdecydowanie wyższa. Niż było to jeszcze przed epidemią.
Czy faktycznie tak jest? No, niech by tylko tak było. Wspomniane już paski w wiodącej prywatnej telewizji, dawno biłyby po oczach. Jeszcze bardziej niż w przypadku zakażeń. A nie biją! Dlaczego? Dlatego, że średnia zgonów nie wzrosła!
Jaki z tego wszystkiego wniosek? Ano taki, że oficjalne statystyki, najzwyczajniej w świecie podają tak jak faktycznie jest.
A kto manipuluje? Odpowiedź nasuwa się sama.
Tadeusz Hatalski