Pożal się Boże…elity
5 maja, 2020Pełniący obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego p. Zaradkiewicz wydał zarządzenie, zgodnie z którym ze ścian holu głównego budynku SN mają zniknąć portrety Pierwszych Prezesów Sądu Najwyższego, którzy pełnili tę funkcję w latach 1945-89, czyli w latach PRL. – Nie zgadzam się z tą decyzją, choć się jej spodziewałem. Już w piątek mówiłem kolegom, że pewnie te portrety długo nie powiszą. Miałem rację – skomentował decyzję Zaradkiewicza były rzecznik SN sędzia Michał Laskowski. Pan Laskowski dodał: ”Czy mamy podtrzymywać mit, że Polacy tu był naród samych bohaterów i udawać, że ci którzy błądzili lub świadomie czynili zło nigdy nie istnieli? Ja się z takim intencjonalnym pojmowaniem historii i taką narracją nie zgadzam. Trzeba mówić zarówno o rzeczach chwalebnych, jak o złych. Nie można “gumkować” historii i udawać że tego nie było – zaznacza.
31 lat po „upadku” komunizmu w budynku SN wisiały portrety ludzi będących na usługach komunistów. Sam nie wierzę, w to co kreślę… I ten fakt panu Laskowskiemu (jak widać) nie przeszkadzał, bo przecież byli i tacy, którzy „błądzili lub świadomie czynili zło”. Tak, p. Laskowski ma rację mówić, że nie byliśmy narodem „samych” bohaterów, ba powiedziałbym nawet, że bohaterowie byli w narodzie w zdecydowanej mniejszości, do czego przyczyniło się również sześciu towarzyszy „sędziów”, do tej pory majestatycznie spoglądających ze ściany SN.
Narody mają to do siebie, że na cokoły stawiają bohaterów, a nie ludzi błądzących, co przecież samo w sobie nie oznacza, że o tych drugich mamy zapominać, mamy ich „wygumkować”. Nie, mamy za zadanie o nich pamiętać, mamy obowiązek pokazywać również i te postawy, by stanowiły swoiste memento dla przyszłych pokoleń, przestrogę dla elit, szczególnie dla elit właśnie.
Fakt, że portrety sędziów wisiały do tej pory na ścianie SN mówi wiele o naszych (pożal się Boże) „elitach”.
Henryk Piec