Donald Tusk się nie boi …
28 maja, 2020D. Tusk nie tylko się nie boi. Co więcej D. Tusk ogłosił to wczoraj wszem i wobec, w wiodącej telewizji prywatnej. I ujął to też bardzo odważnie. Nie strasz, nie strasz, bo się… Tak powiedział do pani Kasi, która tak niedawno stawiała dramatyczne pytanie: I co będzie? W odpowiedzi na informację o tym, że samorządy mają obowiązek przekazać na potrzeby wyborów spisy wyborców. Pani Kasia martwi się co będzie z wyborami a tu proszę, twardziel D. Tusk nie martwi się wcale.
Oczywiście D. Tusk mówiąc tak do pani Kasi, nie panią Kasię miał na myśli. O, nie, jak już napisałem, pani Kasia nie straszy, pani Kasia się martwi.
Otóż D. Tusk, z tym swoim odważnym zawołaniem (podwórkowego żula), zwrócił się do J. Kaczyńskiego. I do tego co J. Kaczyński powiedział dzień wcześniej – że wybory muszą się odbyć do 28-go czerwca. Co do tego, że D. Tusk jest odważny i się nie boi to nie ma żadnych wątpliwości, oczywiście.
Trzeba jednak wyjaśnić CZEGO się nie boi. I teraz już poważnie.
Otóż, politycy Platformy i D. Tusk osobiście, przez ostatnie pięć lat bezustannie mówili (i mówią) o zagrożeniu demokracji, praworządności i tak dalej … , które to zagrożenie jakoby niosą ze sobą rządy PiS-u. Niemniej mimo tych, głośno wyrażanych obaw, gdy przyszła pandemia, wręcz domagali się wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. A przecież stan nadzwyczajny, wprowadzony nawet w formie stanu klęski żywiołowej, to również ograniczenie praw obywatelskich. Z czego wniosek, że domagając się, a wręcz żądając wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, nie mieli żadnych obaw, przed oddaniem tego instrumentu (ograniczenia praw obywatelskich) w ręce PiS-u.
Obeszło się jednak bez stanu nadzwyczajnego i wyborów w maju nie było. Skutecznie doprowadził do tego marszałek T. Grodzki, trzymając przez cały miesiąc, w senackiej ‘zamrażarce’, ustawę o wyborach korespondencyjnych. W efekcie wybory, fundament demokracji, do których jak to zarzucała opozycja PARŁ PiS, nie odbyły się. W międzyczasie PiS przygotował nową ustawę, która uwzględniła wszystkie zastrzeżenia opozycji. I po uchwaleniu przez Sejm, jak to wymaga demokratyczna procedura, przesłał ją do Senatu. I co się dzieje? Otóż marszałek T. Grodzki znowu trzyma ustawę w ‘zamrażarce’. I słychać głosy (z Senatu), że wyborów na razie nie będzie. Trzeba poczekać aż skończy się kadencja i opróżni się stanowisko prezydenta.
Na te pogłoski, zdecydowanie odpowiedział J. Kaczyński, że wybory muszą się odbyć.
I co się dzieje? Z Brukseli przyjeżdża D. Tusk i w popularnym programie prywatnej telewizji mówi (wręcz wulgarnie), żeby J. Kaczyński nie straszył wyborami. Jak to w końcu jest? Opozycja boi się zagrożenia dla demokracji i praworządności ze strony PiS-u? A przecież nie dopuszczając do wyborów nie boi się, że PiS może to wykorzystać w celu, przed którym ostrzegają.
Z jednej strony głośne wołanie o zagrożeniu a z drugiej pełne zaufanie. Jak oni mogą żyć, w takiej schizofrenii?
Tadeusz Hatalski