Obiecanki cacanki
9 czerwca, 2020W czasie każdej kampanii wyborczej prawie każdy kandydat obiecuje, że coś da. Piszę „prawie”, bo Janusz Korwin-Mikke z uporem maniaka głosi pogląd, że nic nikomu nie da, bo każdy dwie ręce ma! Może tutaj jest „pies pogrzebany”, to jest przyczyną całego szeregu klęsk lidera UPR, czy czegoś tam, któremu teraz p. Korwin-Mikke szefuje. Ludziom trzeba coś obiecać. I najlepiej, aby to coś, to było takie (wicie rozumicie) wielkie COŚ. Kto się zastanawia nad tym, żeby komuś coś dać, to wpierw trzeba to coś mieć. Jest to prosta zasada, jakże trudno przyswajana dla ogółu obywateli RP. Albo mamy do czynienia z ekipą, która nie wie, gdzie są pieniądze zakopane, bo przecież nie w Zakopanem, albo męczymy się pisowcami, którzy co prawda odkopali (również moje) pieniądze, ale je od razu „wpompowali” w różne transfery socjalne, co z całą pewnością ucieszyło osoby bez dwóch rąk, a doprowadziło do szału pracujących na cztery i to siedem dni w tygodniu.
Amerykanie w 19 godzin lecą na stację orbitalną, z potomkowie dzielnych Sarmatów pokonują pociągiem trasę Przemyśl-Wybrzeże (1182,5 km) w 17 godzin i 43 minuty. Nie można jednak wykluczyć, że Elon Musk będzie chciał jednak osiągi poprawić…
Zmierzam do tego, że marzy się taki kraj, gdzie zdecydowana większość pieniędzy zostaje w kieszeniach, tych którzy je wypracowali w pocie czoła. Natomiast te, które państwo w formie podatków zabierze, by jak najszybciej przeznaczyć na poprawę infrastruktury kolejowej na tracie Przemyśl-Wybrzeże. O lotach w kosmos nie wspomnę, bo najlepiej współczesnym Sarmatom wychodzi bujanie w obłokach i spijanie poezji z gwiazd.
Henryk Piec
Co ma w głowie i co myśli o polskich katolikach Janusz Mikke (bez żadnych podstaw heraldycznych dodający do swojego nazwiska człon: Korwin), słuchaj od 31, 50 – 32, 05 minuty, zacytuję początek tej wypowiedzi: „Powiedzmy sobie jasno anarchista, który domagałby się zasiłków socjalnych od państwa to jest to samo co katolik który domagałby się możliwości… i tutaj następują bluźniercze słowa, które obrażają ludzi wierzących na tyle, że ciężko je nawet zacytować. I nie jest to pierwsza taka wypowiedź JKM. Warto wziąć pod uwagę, aby z czystym sumieniem spojrzeć na siebie w lustro. Polecam: Henryk. https://gadowskiwitold.pl/aktualnosci/komentarz-tygodnia-mozg-w-mikrofalowce/
Szanowny redaktorze – Socjalu nie mieszaj z polityką prorodziną, bo to niegodziwe. Socjal jest wtedy kiedy weryfikujemy pomoc z uwagi na dochód w rodzinie. A wsparcie rodziny wtedy, kiedy otrzymujemy wsparcie np. takie jak 500 + na każde dziecko w rodzinie, bez weryfikacji tego dochodu. Przecież rodziny z dziećmi i tak wydają więcej, a w ramach płaconego przy okazji podatku VAT i zasilają państwo – znacznie skuteczniej…
Niesprawiedliwy system to ten, który wciąż u nas pokutuje – głównie wspierający tzw. singli być może nawet ciężko pracujących, ale przez to jakże często nie mających czasu na założenie Rodziny takiej w której znalazłoby się miejsce na dzieci. To system w który dotowane są żłobki a nie Kobiety wybierające opiekę nad dzieckiem (tak było poprzednio). Uważam więcej, że w ramach sprawiedliwości społecznej, na takich którzy nie solidaryzują się z własnym społeczeństwem i przedkładają karierę nad zapewnienie zastępowalności pokoleniowej, winien być nałożony tzw. podatek bykowy, z którego można by finansować politykę prorodzinną…
Chociaż moim zdaniem w kwestii choćby 500 +, to takie wsparcie winno być dopiero od drugiego dziecka, aby skuteczniej wspierać dzietność w naszym społeczeństwie. Oczywiście najlepszą polityką prorodzinną byłaby możliwość wspólnego rozliczania podatku dochodowego z dziećmi. Ale dobre i to na początek co jest dzisiaj. Co choć trochę wyrównuje bilans ujemny ciężko pracujących Rodziców z dziećmi, którzy rzadko mają dobrze opłacana pracę, z uwagi na fakt, że nie przedkładali kariery nad własne dzieci.