Śmieszny projekt
26 stycznia, 2021Historia lubi się powtarzać w różnych odsłonach, ale zasadniczo kroczy wcześniej utartymi szlakami. Czy jest nauczycielką życia? Banale pytanie, na które każdy zna odpowiedź, przynajmniej powinien.
Weźmy dla przykładu projekt p. Hołowni, który swojego czasu popłakał się na wizji, jak jakiś Bartuś z grupy starszaków, któremu właśnie puścił pampers. Żeby sprawa była jasna, nie wierzę, aby p. Hołownia popłakał się zaiste prawdziwie. Ktoś bliski jego sercu podłożył mu cebulę, a później poszło jak z płatka. Przekaz podprogowy do przeciętnego Kowalskiego był jasny: ja to czuję (chodziło o gwałcenie Konstytucji), ale czuł będę jeszcze lepiej, jak tylko wpłacisz na moje konto, bo sam widzisz jak się sprawy mają. A ponieważ odwoływał się do elektoratu wrażliwego (tego broniącego dziki przed odstrzałem i karpie przed świąteczną rzezią) na ludzkie łzy – jak miało się nie udać. Jeden z moich znajomych przekazał Hołowni całe 50 złotych polskich. Bogaci żyją inaczej. Ale felieton nie o tym. Dlaczego historia lubi się powtarzać? Ano dlatego, że niewielu opisuje rzeczywisty stan góry lodowej, patrząc na nią spod wody (gdzie znajduje się 90 procent jej objętości). Większość widzi ją z tarasu obserwacyjnego (z góry), czyli z TVN24 i Wyborczej z przyległościami. Mieć taki widok, to nie mieć żadnego.
Czy ludzie rzeczywiście wierzą, że szyba w drzwiach może trzymać się na taśmę samoprzylepną? Sądzę, że nie. Ludzie szukają lustra, w którym mogliby się bezpiecznie odbić, dojrzeć własne myśli z pieczęcią „it’s correct”, chcą widzieć świat taki, jaki chcieliby, by był.
Robert Frost w Oxfordzkiej Historii Unii Polsko-Litewskiej pisał: „Historia, to nie to co myślałeś, ale to co z niej pamiętasz. Cała reszta unieważnia samą siebie”. Jeżeli nie wiesz kto stoi za plecami naszej umiłowanej beksy (nie chcesz wiedzieć), to czy tego – po prostu – nie ma? Nie! Oznacza to tylko, że fakty obiektywnie nie istnieją lub nie istniały… dla mojego znajomego, który wpłacił na konto p. Hołowni równowartość flaszki wódki (podpowiadam na jaki zbożny cel mogłyby pójść pieniądze, ku naszej radości). Nie mogę wykluczyć, że mój znajomy, gdzieś tam w zakamarkach swojej pamięci schował jakąś wiedzę, ale jej wygrzebanie byłoby pracochłonne, a wnioski niezbyt budujące. Dlatego konsekwentnie nie grzebie.
Na pocieszenie p. Hołowni dopowiem jedynie, że w dzisiejszych czasach każda beksa może nosić w tornistrze buławę. Za Jana III Sobieskiego, z Bożej Łaski śp. króla naszego, nie mógłby p. Hołownia aplikować nawet na obozowego ciurę, zwłaszcza że ktoś napisał (niestety nie wiem kto): „Nie ma dzielniejszego wojownika od ciury zdobywającego obóz wroga kapiącego złotem”. Ale to zupełnie inna historia.
Za p. Hołownią przyjdzie inny Trzaskowski, Palikot, Kijowski lub Lempart. Bo starego kamienia nie kruszy rzęsisty deszcz, a pojedyncze krople, systematycznie uderzające w jedno i to samo miejsce.
Henryk Piec