Ożywcza lewatywa!

11 kwietnia, 2021 0 przez Henryk Piec

W telewizji, która nadaje całą prawdę i to (niestety) całą dobę wyświetlono ostatnio cykl materiałów o ojcu Tadeuszu Rydzyku. Nie trzeba dodawać, że o. Rydzyk, to samo zło wcielone, które wstaje rano i zanim postawi swą stopę na ziemi, to już ma w głowie plan na cały dzień, co i komu zrobi pod górkę, a sobie z górki.

Pomimo tego, że Ojciec Samo Zło popełnia szereg niegodnych kapłana występków, to jest bezkarny, bo… (tak oczywiście) chroni go kaczystowski reżim. Nikt oczywiście nie zadaje sobie trudu, by znaleźć odpowiedź na pytanie, co robiły poprzednie prokuratury, gdy kaczyści dopiero raczkowali w piwiarniach, a stery rządów dzierżyły gabinety pełne Europejczyków,  w każdym momencie gotowych  splunąć w stronę ciemnogrodu. Ale czy w tej grze chodzi o szukanie odpowiedzi, czy też o zadawanie pytań? Mnie się wydaję, że bliższa prawdy jest druga opcja. 

I gdy tak sobie oglądałem obrazy z ojcem Rydzykiem, w roli szwarccharakteru,  przypominała mi się postać Wojciecha Korfantego, jednego z ojców polskiej niepodległości. Otóż Niemcy początkowo nie docenili Korfantego, próbując go raz po raz spacyfikować, co oczywiście przynosiło przeciwny skutek.  

Na początku 1902 r. Korfanty został skazany przez sąd na 4 miesiące więzienia pod zarzutem wzniecania nienawiści narodowej. Korfanty zyskał sławę męczennika za polską sprawę i gdy 31 maja 1902 r opuszczał mury więzienia we Wronkach, przed bramą czekał na niego rozentuzjazmowany tłum. Rok później po raz pierwszy zdobył mandat poselski do Reichstagu.

Później wrocławski kardynał Goeorg Kopp, który nie mógł darować Korfantemu prześmiewczych artykułów o politykujących, a sprzyjających Niemcom, księżach, napisał o Korfantym list pasterski i kazał go odczytać z ambon w całej diecezji. W efekcie, gdy Korfanty chciał wziąć ślub w parafii w Bytomiu, tamtejszy proboszcz oświadczył, że albo przeprosi za ataki na księży, albo ślubu nie będzie.  I osiągnął tylko tyle, że Korfanty pojechał sobie z wybranką do Krakowa, gdzie stanęli przed ołtarzem w tamtejszym kościele Świętego Krzyża. Coś widocznie łączy kard. Koppa z telewizją, która nadaję całą prawdę i to (niestety) całą dobę. Paniom i panom redaktorom polecałbym wziąć ożywczą lewatywę.  Powinno pomóc.

Skutek będzie raczej przeciwny, bo znowu powołam się na Korfantego, a właściwie na Jego słowa: “Zasługę mojego uświadomienia narodowego przypisać muszę moim hakatystycznym profesorom z gimnazjum w Katowicach, którzy zohydzeniem wszystko co polskie i katolickie wzbudzili we mnie ciekawość do książki polskiej. I pokochałem mój naród, przeszłość dolę jego, i poczułem się synem jego”.

I na koniec słowa wyjaśnienia: nie oglądam i nie słucham o. Tadeusza Rydzyka, ale znam osoby które to robią. Żaden dokument puszczony w tej stacji ich nie przekona…Skutek będzie wręcz odwrotny.

Henryk Piec