Witek nie zasługuje na potępienie!

6 maja, 2021 0 przez Mariusz Roman

Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem… Witold Newelicz upadł, jak każdy z nas upada… Jedni ciężej, a inni mniej, ale każdy z nas upada, bo rzadko ludzie rodzą się święci, ba większość świętych także upadała, zanim się nawróciła. Warto przypomnieć sobie żywoty choćby: Świętych Pawła i Augustyna. A w 1987. (ostatnio o tym czytałem) kardynał Jean-Marie Lustiger, arcybiskup Paryża wszczął proces informacyjny na szczeblu diecezjalnym dotyczącym życia i świętości Jacquesa Fescha, zgilotynowanego 27 letniego zabójcy policjanta. I chociaż postrzał oddany był w panice, może nawet przypadkowo to Jacgues poniósł najwyższy wymiar kary. Trafił do więzienia jako ateista, ale łaska Boża uczyniła z niego gorliwego wyznawcę Chrystusa, podczas trzyletniego pobytu w więzieniu, którego nawrócenie przyczyniło się także do nawrócenia wielu innych.

Jacgues zanim położył się na ostatnia bezsenną noc w oczekiwaniu na egzekucję, napisał jeszcze: „Za pięć godzin zobaczę Jezusa! Jaki On jest dobry… Pociąga mnie do siebie tak delikatnie, dając mi pokój, który nie jest z tego świata… Czekam w ciemności i pokoju. Oczekuję Miłości! Rankiem 1 października 1957 roku, o godzinie 5.30, Jacgues Fesh został ścięty gilotyną.

Jedzie po Witku „Wyborcza” w trzyodcinkowej odsłonie w swoim lokalnym krakowskim wydaniu, ale co gorsza „jadą” po Witku także dwaj dawni działacze KPN, świadomie nie pisze działający w podziemiu czy w konspiracji, bo przecież w ten sposób nie działał KPN…

I żeby było wszystko jasne, doceniam wkład Konfederacji Polski Niepodległej w odrodzenie idei niepodległościowej w ostatniej dekadzie PRL. Jednak w drugiej połowie lat 80. wszelkie próby wchodzenia w system np. organizowanie własnych list wyborczych do Rad Narodowych uważałem i uważam za niespójne z ideałami o jakie postulowała KPN. I nie było to chyba odosobnione zdanie skoro tak wielu założycieli KPN-u odeszło tworząc 22 stycznia 1985 roku – Polska Partię Niepodległościową, do której także ja należałem, a która podobnie jak FMW działała w pełnej konspiracji. W każdym razie nie to jest istotą, istotne jest co innego – co obserwuje ostatnio od wielu lat: to próba zmonopolizowania idei niepodległościowej przez niektórych dawnych działaczy KPN i dryfowanie jednocześnie w kierunku zupełnie nam obcych wcześniej wspólnie wartości.

Szczególnie przykre, że niektórzy nasi Koledzy z czasów wspólnej walki prowadzonej z komuną w latach 80. – dzisiaj coraz częściej stają się naszymi recenzentami, próbując klasyfikować i być tak bezwzględnymi w swoich ocenach. Słyszałem od jednego z nich: Witek dla mnie „po tym co zrobił nie istnieje”. Zaprzeczając jednocześnie, by działał przed czerwcem 1989, a potem przecież każdemu już wolno było protestować… A przecież takie twierdzenie to czysta konfabulacja mająca dodać razy, być może zniszczyć – tylko kogo: wroga?

Nie rozumiem, bo tutaj już nie chodzi jedynie o brak odrobiny empatii w stosunku do Człowieka, który odpokutował za swoje winy, a te dzisiaj wobec prawa są zatarte. Witek spełnił wszystkie warunki dobrej spowiedzi, dając dodatkowo świadectwo, że można się podnieść z każdego upadku.

Tutaj widzę tylko złość i zawiść. Nie dziwię się „Wyborczej”- bo do niej dawno straciłem złudzenia… Jednocześnie w pełni się zgadzam z Piotrem Lisiewiczem, cyt.: „Komunistom należy się wybaczenie, gruba kreska i normalne uczestnictwo w życiu publicznym. Witek do końca życia powinien trzymać się z daleka od działalności w polskich sprawach. Oto rozumowanie Gazety Wyborczej w pigułce”.

Ale, wypowiedzi dawnych działaczy opozycyjnych z lat 80. są dla mnie totalnym rozczarowaniem, łagodnie rzecz ujmując.

Link do tekstu Piotra Lisiewicza o Witoldzie Neweliczu zamieszczonym na Niezależna.pl: https://niezalezna.pl/393821-lisiewicz-sw-pawel-kmicic-sergiusz-piasecki-i-newelicz-nasza-kultura-nie-zna-kary-milczenia

A także link do „Wywiadu z chuliganem”, odc.146 – Witold Newelicz, patrz: https://www.youtube.com/watch?v=qiIvxpYpblk

Mariusz A. Roman