Czego oczy nie widzą…

20 września, 2021 0 przez Konrad Dziecielski

Kataryna, niezwykle utalentowana komentatorka życia politycznego w Polsce, uważa iż stan wyjątkowy na przygraniczu polsko-białoruskim powinien być zniesiony…zniesiony dla dziennikarzy. Słusznie uważa, że teza wygłoszona przez min. Kamińskiego, iż pobyt dziennikarzy na tym terenie zagraża ich życiu.  Jest to oczywista bzdura, w którą sam min. Kamiński (to jest moja opinia) nie wierzy, ale skoro tak mówi, to dlaczego? Otóż mówi to dlatego, że nie może powiedzieć (bo byłoby to niepolityczne), że właśnie chodzi o dziennikarzy, a właściwie o ich relacje.

Tam, gdzie są rozstawione kamery zawsze znajdzie się jakiś człowiek, który chce się  ogrzać w ich blasku. Co zresztą widzieliśmy, gdy jeden poseł z drugim, a nawet wicemarszałek Senatu, naciskały na kordon straży granicznej, chcąc przedrzeć się z pomocą humanitarną na drugą stronę granicy.  Były też inne godne pożałowania incydenty i wypowiedzi, których w szanującym się portalu przytaczać nie warto. Po wprowadzeniu stanu wyjątkowego jak nożem uciął. Cisza. W studiach telewizyjnych grzeją już inne tematy. Incydenty na granicy zeszły na plan dalszy i nie rozpalają „gadających głów”. Jeżeli prezydent Łukaszanka chciał destabilizować sytuację w Polsce  (i nie tylko), to właśnie decyzja polskiego rządu (i nie tylko polskiego) o wprowadzeniu stanu wyjątkowego wytrąciła mu instrument z ręki, bo czego oczy nie widzą, tego serce nie boli. Kataryna uważa, że w tym stanie rzeczy jesteśmy skazani na narrację strony białoruskiej, co zresztą już kilku dziennikarzy znad Wisły uczyniło. Każdy korzysta z takich autorytetów, na jakie zasługuje. Widocznie źródła reżimu białoruskiego są – przynajmniej dla niektórych – wiarygodniejsze od źródeł reżimu warszawskiego.

Zakładam, że na granicy dochodzi do dantejskich scen, ale zakładam również, że chroniona jest wartość wyższego rzędu – integralność terytorialna państwa. Trudno wywiązać się z tego zadania, gdy za plecami latają wariaci z sekatorami do cięcia drutu oraz cyrkowcy z dwoma śpiworami pod pachą.

Konrad Dziecielski