Czarne chmury nad Europą

25 listopada, 2021 0 przez Jan Klawiter

Czy nam się to podoba, czy nie mamy do czynienia na granicy białorusko-polskiej z wojną. Wojnę można prowadzić na różne sposoby i dlatego używamy modnego teraz pojęcia „wojna hybrydowa”, bo obejmuje m.in. przestrzeń informacyjną.

Głównym rozgrywającym jest tu oczywiście prezydent Putin, który korzysta z globalnej walki o prymat na świecie między Chinami i USA, żeby zwiększyć swoje strefy wpływów m.in. na Białoruś, Ukrainę i może nawet na państwa nadbałtyckie. Pewnie chciałby, aby Rosja graniczyła z Niemcami. Putin prowadzi grę polityczną z Niemcami ponad głowami Polaków i ma za sobą ugruntowane sympatie Niemców nie tylko teraz, ale również jak pamiętamy, w przeszłości.

Obecne zachowanie Niemców w kontaktach z Białorusią potwierdza, że Polska stanowi dla nich przeszkodę w dążeniu do hegemonii, niż partnera do wspólnego działania. Stąd widoczne jest wsparcie Niemiec dla części opozycji w Polsce, która chciałaby z pozycji kolan prowadzić politykę z Niemcami.

Egoizm Niemców jest widoczny również na poziomie polityki europejskiej: Nordstream, polityka klimatyczna oraz migracyjna. Demokraci w Europie zachodniej nie rozumieją, że w konfrontacji z systemami autokratycznymi stoją na przegranej z góry pozycji, jeżeli nie będą bronili konsekwentnie swoich racji.

Na to wszystko nakłada się degeneracja  dużej części elit, szczególnie na zachodzie Europy i otwarte przystąpienie do walki z Kościołem o rząd dusz. Elitom wydaje się, że im bardziej zdegenerują społeczeństwo, tym łatwiej będzie im rządzić. Przez degenerację rozumiem sprzeniewierzenie się wartościom, które stanowią fundament Europy.

Do walki z Kościołem służy im też islam i muzułmanie, których rękami chcą pokonać Watykan. W głębi serca elity europejskie brzydzą się islamem. Starczy przypomnieć karykatury Mahometa publikowane w czasopiśmie „Charlie Hebdo”. Zupełny brak poszanowania dla ludzi wierzących w Boga usprawiedliwiają wolnością wypowiedzi. Wolność wypowiedzi dla nich jednak kończy się, kiedy oponent ma inne zdanie niż oświecone elity. Pomimo, że brzydzą się islamem, jest on im potrzebny do walki z Kościołem.

Słowa „Allahu Akbar” słyszane na granicy polsko-białoruskiej utwierdzają nas dodatkowo w przekonaniu, że wśród osób usiłujących sforsować naszą granicę jest wielu radykalnych muzułmanów.

Jestem przekonany o tym, że wybór muzułmanów do walki w tej wojnie nie jest przypadkowy.

Za tym wyborem przemawia:

  1. większa waleczność muzułmanów niż wyznawców innych religii;
  2. obecność dużego odsetka muzułmanów w Europie daje tym osobom większą determinację ataku, gdyż wiedzą, że w Niemczech lub innych krajach Europy zachodniej  dobrze sobie poradzą;
  3. Putin i Łukaszenka chcieliby maksymalnie zdestabilizować Europę m.in. poprzez zniszczenie Unii Europejskiej właśnie rękami muzułmanów. Łatwiej rządziłoby się im w ich własnych krajach. Tak zwane „demokracje zachodnie” nie ingerowałyby w ich wewnętrzną politykę. Łatwiej też Putin wywierałby wpływ na poszczególne państwa, poszerzając obszar wpływów na inne kraje europejskie.

Taki scenariusz nie jest pozbawiony szans realizacji, gdyż jak już pisałem, zdegenerowane elity w dużej części społeczeństwa Europy zachodniej nie są w stanie znaleźć pozytywnego i przekonującego kierunku rozwoju, bo są demokracjami bez wartości!

W sytuacji którą mamy, nie ma „światła w tunelu”. Nienawiść i agresja pomiędzy krajami a także wewnątrz poszczególnych krajów osiągnęły poziom, który może rozładowany tylko przez wydarzenia ekstremalne. Na horyzoncie zbierają się czarne chmury, bardzo czarne chmury.

Jan Klawiter, były poseł niezrzeszony