Dziennikarze na granicy!

3 grudnia, 2021 0 przez Konrad Dziecielski

Sejm zezwolił dziennikarzom na przebywanie w strefie nadgranicznej. Błąd!  Z punktu widzenia naszych służb chroniących granicę polsko-białoruską, to strzał w stopę. Taki pogląd prezentowałem w czasie pierwszych dni kryzysu i swoje stanowisko stanowczo podtrzymuję. W świetle reflektorów „grzali się” politycy biegający wzdłuż granicy, inni próbowali przemycić dwa śpiwory dla trzydziestu pięciu migrantów koczujących po białoruskiej stronie, jeszcze inni z pianą na ustach dewastowali zasieki. Nic już nie poczniemy, że niektórzy politycy mają tak potężne parcie na szkło, że dostają iście małpiego rozumu. Kiedy wprowadzono stan wyjątkowy – jak nożem uciął.  Dzisiaj – w pierwszym dniu funkcjonowania nowych przepisów obowiązujących w strefie przygranicznej – do granicy próbowała dojechać Janina Ochojska, wraz z kilkoma kolegami z Parlamentu Europejskiego.   Oczywiście całe zajście było relacjonowane przez dziennikarzy, którzy nie wiedząc jakim sposobem, pozyskali informację zamiarze p. Ochojskiej.  Jeszcze nie raz będziemy świadkami takich zajść,  bo należy pamiętać pewną starą zasadę, że każdy głupi ma wszędzie głupszych dla swej chwały.

Ale czy PiS-owi zależy na tym, aby na granicy (od polskiej strony) było spokojnie? Na pewno chcą tego służby, jak już pisałem na wstępie, ale PiS już… niekoniecznie. Wydarzenia takie jak te z p. Ochojską ustawią spór polityczny, w sposób w jaki sobie ułożyli demiurdzy z partii rządzącej: po jednej stronie szaleńcy z opozycji, którzy przy pomocy imigrantów chcą zdestabilizować sytuację w Polsce, z drugiej odpowiedzialne i godne zaufania PiS, formacja nas przed imigrantami chroniąca. Wyniki takiego starcia z góry są do przewidzenia. Oprócz twardego elektoratu Platformy Obywatelskiej do koncepcji p. Ochojskiej nawet – przepraszam za to porównanie – osła byłoby trudno przekonać. Jest jeszcze jeden ważny  powód, dla którego PiS zdecydował się wpuścić dziennikarzy – zawsze, gdy PiS będzie zmuszone wyciągać gorące kasztany w własnego ogniska (patrz wiceminister Mejza) – kamery będzie można przekierować na p. Ochojską, która akurat awanturuje się przy granicy. Ważne, by pani poseł się emocjonowała, bo bez emocji trudno zbudować narrację o odpowiednim napięciu, która przyciągnęłaby uwagę  opinii publicznej.

Po co dziennikarze prą nad granicę? Dziennikarze chcą „krwi”, bo się najlepiej sprzedaje. Ich mocodawcy (wydawcy) chcą uderzyć w PiS, więc po nocach śnią o zdjęciach dzieci z Michałowa.  PiS takich obrazów nie chce, bo wie, że marznące dzieci źle wpływają na opinię publiczną. Będzie to więc przekaz kontrolowany, ale sytuacja jest dynamiczna i w każdej chwili może  wymknąć się spod kontroli. Zapowiada się ciekawie…

Konrad Dziecielski