Janukowycz jest zgraną karta!
9 marca, 2022Z dr Wojciechem Szewko, analitykiem ds. stosunków międzynarodowych, ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych ds. Bliskiego Wschodu rozmawia Henryk Piec
– Analizując sytuację w Ukrainie, nie odnosi pan wrażenia oglądając polskie media…
– Nie oglądam i nie słucham polskich mediów.
– O, a to dlaczego?
– Nie przedstawiają żadnych ciekawych dla mnie informacji.
– Na jakiej podstawie kształtuje pan opinie na temat sytuacji w Ukrainie?
– Słucham mediów i kanałów informacyjnych zagranicznych ukraińskich, rosyjskich, arabskich…
– Jakie wyciąga pan wnioski z tamtych źródeł?
– Ukraina jest w coraz gorszej sytuacji militarnej. Rosjanie udowodnili jednak, że nie potrafią prowadzić wojny nowoczesnej na miarę XXI w., na całe szczęście dla Ukraińców. Miał być rosyjski Blitzkriegk, ale go nie ma…
– Ile to jeszcze potrwa?
– Sądzę, że trzy tygodnie.
– Co się wydarzy w tym czasie?
– Wojna jest przedłużeniem polityki. Strony walczą, by osiągnąć koncesje polityczne, których nie były w stanie uzyskać w sposób pokojowy. Żądania strony ukraińskiej dotyczą wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy, Doniecka, Ługańska oraz Krymu. Natomiast strona rosyjska chce uznania aneksji Doniecka, Ługańska i Krymu oraz zapisania w ukraińskiej konstytucji neutralności państwa, czyli Ukraina w nie będzie mogła w przyszłości być członkiem żadnego sojuszu militarnego.
– Jednym słowem pat.
– Tak. Żadna ze stron nie jest jeszcze gotowa do prawdziwych negocjacji. Ukraina, wspierana przez Zachód, broni się i ma nadzieję, że Zachód się zaangażuje się jeszcze bardziej…
– Zaangażuje się?
– Nie. Zachód co prawda dostarcza Ukrainie uzbrojenia, ale jest to broń, która nadaje się do walk raczej partyzanckich, a nie do prowadzenia wojny pełnowymiarowej. Tym uzbrojeniem nie da się pokonać Rosjan. Rosjanie również nie są gotowi, by zasiąść przy negocjacyjnym stole, bo nie odnieśli jeszcze żadnego spektakularnego zwycięstwa. W związku z powyższym, gdyby Putin chciał teraz zakończyć konflikt – a sądzę że chce – to każdy może mu zadać zasadne pytanie: Po co ci to było, skoro nic nie osiągnąłeś? Dlatego Putin musi „coś osiągnąć” np. wojska rosyjskie zajmą Kijów lub Charków lub całą wschodnią Ukrainę, co będzie jasnym i czytelnym sygnałem, że to on jest zwycięzcą.
– Putin w Kijowie obsadzi rząd Janukowycza?
– Sądzę, że taki wariant był brany pod uwagę na początku wojny. Tymczasem opór Ukraińców (na wschodniej Ukrainie!), która zwyczajowo była uważana za prorosyjską wyraźnie zaskoczył Rosjan. Nie widzę żadnej roli dla Janukowycza, bo niby komu miałby przewodzić? Ukraińcom, którzy z taką determinacją walczą przeciwko Rosjanom?
– Janukowycz jest już zgraną kartą?
– Zdecydowanie tak. Co nie znaczy, że Rosjanie nią nie zagrają.
– Czy zachodnie sankcję mogą osłabić rosyjską wolę walki?
– Na to liczą Ukraińcy, ale to jest błąd. Sądzę, że sankcje zadziałają w dłuższej perspektywie, za kilka miesięcy. Natomiast Ukraina nie ma tyle czasu. Rosjanie będą zmierzali do szybkiego, jak najszybszego zakończenia tej wojny.
– Czyli czekamy na jakiś przełom na polu walki?
– Tak. W chwili obecnej żadna ze stron nie czuje się dość zmotywowana, aby ustąpić.
Dziękuje za rozmowę
Z wypowiedzi pana doktora wynika, że czekamy na jakiś spektakularny upadek Ukrainy, żeby Putin zaspokoił swoją żądzę krwi…
A potem, jakby nigdy nic wrócimy do traktowania Putina jako partnera biznesowego.
Mam wrażenie, że pan doktor przejawia postawę psychopatyczną.