Telewizją w wybory
30 maja, 2019Do zwycięstwa PiS-u – zdaniem Leszka Millera – przyczyniła się TVP. Nad faktami nie ma co dyskutować i należy podzielić pogląd lidera SLD, nową/starą gwiazdę na firmamencie politycznym PE, że telewizja publiczna przyczyniła się do zwycięstwa obozu władzy. Jest jednak jedno małe (a może duże) ALE. Opozycję wspierały media jej przychylne, poczynając od TVN, poprzez Polsat, a skończywszy na stajni Agory. Gdyby na szali położyć oba te bloki, to sądzę, że media wspierające obecny „reżim” byłyby bliżej sufitu.
Przypuszczam, że dla Leszka Millera idealną byłaby sytuacja sprzed 2015 r., kiedy to człowiek cokolwiek włączył, to i tak nadawało Radio Erewań z ulicy Wiertniczej (siedziba TVN). Jeden z moich znajomych twierdzi, że to nieprawda, bo ówczesna opozycja miała za sobą Radio Maryja, Telewizję Trwam oraz Gazetę Polską. Proszę spokojnie przeanalizować siłę rażenia sił medialnych stojących po obu stronach barykady. Mieliśmy do czynienia ze starciem pomiędzy Goliatem a Dawidem. Pomimo tej przewagi PiS w 2015 r. wygrało, gdyż wystąpiły inne czynniki, które oderwały PO od władzy, jak np. afera podsłuchowa, którą można było łatwo „sprzedać” w mediach społecznościowych.
Nie wszystko w takich mediach przebija się z równą łatwością, bo np. przesłuchanie prezydenta Komorowskiego w tzw. aferze marszałkowskiej, gdzie wysoki sąd pofatygował się na drugie piętro Pałacu Prezydenckiego, ledwo co zostało zauważone w internecie, a klasyczne media schowały taśmy z nagraniem gdzieś w głębokie szuflady. Zresztą materia sprawy była zbyt zawiła dla przeciętnego odbiorcy, by mogła go wciągnąć w tę opowieść. W aferze podsłuchowej było wszystko, co mogło podgrzać temperaturę tej historii: ośmiorniczki, bluzgi a nawet wątek erotyczny.
Wracając do ostatniej kampanii wyborczej, to faktycznie TVP „obijało” POKO, ale TVN nie pozostawało dłużne PiS-owi. Była to sytuacja jednak nieporównywalna do kampanii sprzed 2015 r. gdzie PiS był nie tyle że odcięty od środków masowego przekazu, ale był przez wszystkie liczące się media aktywnie zwalczany na każdym kroku. Jeden z tych ośrodków po 2015 r. (TVP) wymknął się spod kontroli PO i zaczął robić to samo, tylko że tym razem kto inny jest bity. Kaczyński wyciągnął wnioski z lat 2005-2007 i tym razem nie zadowolił się pozornym przejęciem telewizji publicznej. Trzy lata temu przejął ją realnie, przy jęku opozycji, co wszyscy pamiętamy.
Telewizja Publiczna oczywiście pomogła PiS-owi, ale było to wsparcie poboczne. Ważne jest to, co widźmy w telewizorze, ale jeszcze ważniejsze jest to co widzimy w portfelach, ale o tym jutro.
Henryk Piec