Klimat i zielony ład
16 grudnia, 2019Premier M. Morawiecki wrócił z Brukseli, gdzie w czwartek zakończył się szczyt w sprawie ‘Zielonego ładu’. Zielony ład, czyli zrównoważenie emisji i konsumpcji, co2. W mediach nazywanego szumnie neutralnością klimatyczną. Czy słusznie to inna sprawa.
Otóż niedawno w Wenecji była powódź. Pokazywali w telewizji. I ludzi ogarnęło przerażenie. Zmiana klimatu osiąga katastrofalne rozmiary! Wenecja ginie! Tyle, że jest mały szkopuł. Takie powodzie jak ta, którą pokazywali w telewizji, to w Wenecji niemalże standard. Zdarzają się tam od setek lat. Problem w tym, że między powodzią, jaka się zdarzy w dzisiejszych czasach i tamtymi z przeszłości, jest jedna różnica, a właściwie dwie. Kiedyś nie było telewizji. No i tylko w Wenecji wiedzieli, że ich zalało. Reszta świata o tym nie wiedziała. Ewentualnie dowiadywała się potem, jak już było po powodzi. Dzisiaj już też jest w Wenecji po powodzi. Ale telewizja tego nie pokazuje, bo a nóż ludzie by pomyśleli, że żadnego globalnego ocieplenia nie ma. A powódź, co tam była, to była zwykła powódź, jakich tam się zdarzało wiele.
A druga różnica, to ekolodzy. Tak samo jak telewizji, kiedyś ich też nie było. Teraz są i podnoszą krzyk. Naukowy krzyk. Bo trzeba wiedzieć, że oni są naukowi. Jakiś czas temu przeczytałem następujący tytuł: Global Warming Science. Nauka globalnego ocieplenia. I co ta nauka twierdzi? Ano, że jedyną i bezsporną przyczyną globalnego ocieplenia jest co2, który powstaje ze spalania węgla.
Naprawdę tylko ze spalania węgla? W okolicach dzisiejszej Zielonej Góry w średniowieczu (X – XI w.) rosły winogrona. I nie tylko w okolicach Zielonej Góry, było cieplej niż dzisiaj. W całej północnej Europie w X i XI wieku było wtedy zdecydowanie cieplej. W tamtym czasie Wikingowie w otwartych łodziach dopływali do Islandii, Grenlandii i Północnej Ameryki. Dzisiaj by nie dopłynęli. Potem w XVI i XVII wieku było zdecydowanie zimniej niż obecnie. Bałtyk zamarzał i z Szwecji do Polski można było przejechać saniami. Ale cieplej było nie tylko w średniowieczu. Cieplej też było w czasach rzymskich i w epoce brązu.
Wikipedia (która nie epatuje słowem nauka) tak to ujmuje: „Średniowieczne optimum klimatyczne – okres ocieplenia znany głównie z rejonu północnego Atlantyku (Europa, Ameryka Północna), które miało miejsce ok. 800–1300 n.e. Nastąpiło ono po chłodnym okresie tzw. średniowiecznej wędrówki ludów w Europie… Ocieplenie to jest jednym z wielu tej rangi ociepleń w holocenie np. optimum klimatyczne epoki brązu i epoki rzymskiej” Czy w średniowieczu w Zielonej Górze (pewnie jakaś wioska tam była), starożytnym Rzymie na przełomie starej i nowej ery, i epoce brązu w starożytnym Egipcie spalano węgiel? Mocno wątpię. Ale nawet jeżeli spalano to w niewielkiej ilości. Bo ludzi było mało. I fabrycznych kominów, z których co2 teraz leci do atmosfery, też nie było. Bo po prostu fabryk nie było
Od epoki brązu do czasów rzymskich minęło, z grubsza licząc, około tysiąca lat. Od Rzymu do średniowiecza (X w.) też tysiąc lat. Od średniowiecza do czasów współczesnych też tysiąc lat. Jaki się nasuwa wniosek? Zmiany klimatyczne następują cyklicznie w okresie mniej więcej około tysiąca lat. Ale przecież wtedy węgla nie spalano. Natomiast, zmiany klimatyczne były. A przecież za zmiany klimatyczne odpowiedzialny jest co2, dokładnie zmiany jego stężenia w atmosferze. Co więc powodowało w średniowieczu, w starożytności i epoce brązu, zmiany stężenia co2 w atmosferze? Nie wiadomo. Niemniej, na pewno nie było to spalanie węgla.
W dzisiejszych czasach jednak jest. Znaczy się spalanie węgla jest. I wynikająca z tego dodatkowa emisja co2 do atmosfery. I UE chce tę emisję ograniczyć. I dobrze, że chce ograniczyć. Niezależnie od tego czy ten dodatkowy co2 wpływa na zmianę klimatu czy też nie wpływa.
Ale tak prawdę mówiąc, to ta chęć UE ograniczenia emisji co2 wynikającego, ze spalania węgla wynika nie tyle z ideowej troski o klimat, ale z trochę innych powodów. Francuzi, Anglicy (jeszcze w Unii są) czy też Niemcy swój węgiel już wydobyli i wypalili. I to co2, które powstało z ich węgla w atmosferze już jest. Natomiast oni, swoją produkcję energii w międzyczasie przestawili na inne źródła. Więc teraz głośno domagają się, aby inni ograniczyli spalanie węgla. Nas rewolucja przemysłowa jednak ominęła. Potem przytrafił nam się komunizm. No i w efekcie nasza produkcja energii ciągle opiera się na węglu.
Jak oni palili swój węgiel i zmieniali (?) klimat to nikt nie protestował. Oni sami też nie protestowali. Teraz jak już węgla nie mają, to krzyczą wniebogłosy. Że klimat się zmienia, bo węgiel jest spalany.
Na szczęście premier M. Morawiecki zachował zdrowy rozsądek. I Polska do ‘zielonego ładu’ przystąpi w swoim tempie i na swoich warunkach.
Tadeusz Hatalski